Moment premiery tej płytki trudno uznać za przypadkowy, bo wiadomo, z jakim przyjęciem spotkała się „Lulu”. Trochę to jednak dziwne, może nawet przykre – wszak kogo jak kogo, ale Metallicę stać na olewanie opinii ogółu, a po jednej komercyjnej klapie milionów na kontach im przecież nie ubyło. Tymczasem w trzy miesiące (piszę o wersji pudełkowej) po premierze wybitnie kontrowersyjnej „Lulu" reperują wizerunek za sprawą czterech pozbawionych głębszej obróbki studyjnej (co nie znaczy, że słabo brzmiących!) dość starych — bo nagranych pomiędzy kwietniem 2007 a marcem 2008 — kawałków, które nie miały szczęścia trafić na „Death Magnetic”. Nie płakałem nad zawartością ostatniej dużej płyty Metallicznych, nie płakałbym również, gdyby w drodze wymiany załapało się na nią coś z opisywanego Beyond Magnetic. Powód jest prosty – są to naprawdę udane kompozycje o wysokim współczynniku słuchalności, które dają radę nawet niedopieszczone do maksimum. Wszystkie cztery są utrzymane w tym samym stylu, co trzon „Death Magnetic”, a pewne różnice wychodzą dopiero w szczegółach. Utwory z epki sprawiają wrażenie bardziej rozbudowanych, niż te z longpleja – więcej w nich różnorodnych, zwartych motywów, ciekawych melodii, zmian tempa, solówek… A to wszystko przy zachowaniu wcześniejszej formuły objętościowej, tj. 7-8 minut. Mnie takie zagęszczenie bardzo pasuje, bo Metallica zawsze dobrze sobie radziła z urozmaiconymi strukturami, a tu nie ma wyjątków. Wprawdzie spotkałem się już z opiniami, jakoby ten materiał był mocno przekombinowany, ale skomentować mogę je tylko w jeden sposób: błehehehehehe! Kogo „Death Magnetic” rozczarowała, albo jej nie zrozumiał, ten i z epki pożytku mieć nie będzie, natomiast fani bez zastanowienia powinni zainwestować w ten 30-minutowy krążek.
ocena: -
demo
oficjalna strona: www.metallica.com
inne płyty tego wykonawcy: