21 maja 2024

Pestilence – Levels Of Perception [2024]

Pestilence – Levels Of Perception recenzja reviewProszę przygotować ruskiego szampana, kolorowe baloniki i brokatowe konfetti! Okazja do świętowania jest nie byle jaka – oto przed państwem zwycięzca w kategorii Najgłupsze Wydawnictwo Roku… a może i dekady. Kurrrwaaa… Levels Of Perception nie ma innego uzasadnienia niż ekonomiczne, bo nawet jeśli sprzeda się wyjątkowo słabo — na co liczę — to i tak zespołowi oraz wydawcy zwrócą się poniesione koszty, które — co widać, słychać i czuć — nie były zbyt wysokie. Levels Of Perception rozpatrywane w jakimkolwiek innym kontekście, a już na pewno w tych poruszanych przez Mameliego, nie ma najmniejszego sensu.

Jeśli to ma być przekrojowy debestof z „najbardziej charakterystycznymi” kawałkami w dorobku Pestilence, to co tu robią numery z „Exitivm”, „Hadeon” czy „Doctrine”, spośród których części nie kojarzę nawet po tytułach? W dodatku te prawie że nołnejmowe „przeboje” stanowią aż połowę bardzo skromnego programu płyty. Gdzie reprezentacja „Spheres” i debiutu? Ano nie ma, widocznie te utwory nie prezentowały sobą niczego wartościowego i nie ma na nie zapotrzebowania. Albo szkoda się ich uczyć do jednorazowego przedsięwzięcia.

Jeśli to mają być klasyczne numery przeniesione w teraźniejszość, to czemu Levels Of Perception brzmi odpychająco – jak próba nagrywana na „jamniku” w publicznym szalecie? W tej dźwiękowej mizerii broni się jedynie wokal i bardzo czytelny bas. Reszta zalatuje taniochą i straszną amatorszczyzną, ale według Mameliego tak właśnie wygląda pełna kontrola nad swoim produktem i coś tam, coś tam o uczciwości. No dejcie, kurwa, spokój! Zespołom na takim poziomie to zwyczajnie nie przystoi. Tym bardziej, że Pestilence nawet w kiepskich warunkach koncertowych potrafią zabrzmieć lepiej i bardziej spójnie niż na tym żenującym kawałku plastiku.

Jeśli nowy skład miał dać tym utworom nowe życie, to czemu skończyło się na bzdurnych zmianach w aranżacjach, w wyniku których ciężko się tego słucha? Mameli przynajmniej od 1993 ma niezrozumiałą dla mnie tendencję do udziwniania tego, co udziwnień nie potrzebuje — vide solówki — a to, z czym mamy do czynienia na Levels Of Perception, podchodzi już pod kalanie świętości. Nie mam wątpliwości, że aktualny skład potrafi grać, ale te nowe wersje brzmią niechlujnie i wyglądają na zrobione w pośpiechu, choć nikt o nie nie naciskał, nikt. Nikt!

Jeśli to ma być traktowane jako regularny album, to czemu wygląda jak pospolita koncertówka albo nawet bootleg? Po wtopie z pierwszą okładką nie dopilnowano, żeby nowa wyglądała chociażby jako tako, więc w rezultacie oprawa wydawnictwa wprowadza w błąd. Ktoś, kto nie śledził tego całego cyrku, może pomyśleć, że ma do czynienia z płytą „live” – i spotka go rozczarowanie. Pierwsze z wielu.

Jeśli jeszcze macie jakieś złudzenia, że Levels Of Perception jednak jest wart waszych pieniędzy, to służę krótkim i szczerym podsumowaniem – nie jest. Przez szacunek do samych siebie darujcie sobie tego gniota.


ocena: 1/10
demo
oficjalna strona: www.pestilence.nl

inne płyty tego wykonawcy:

Udostępnij:

7 komentarzy:

  1. hellalujah :::

    Wszyscy mają tak zgodne, że chyba muszę posłuchać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie chodzi o to, żeby sobie darować. Szkoda nerwów, a kurwy się sypią jak łupież z kaczora.

      Usuń
  2. no teraz to muszę posłuchać, przekonałeś :)

    OdpowiedzUsuń
  3. nie pierwszy raz, kiedy pestilence zmienia okładkę, to już chyba 5 albo 6 raz. paradoksalnie, ich poprzednia wersja była genialna i dobrze pasowała do konceptu, nawet , a właściwie zwłaszcza dlatego, że była generowana AI. no ale jak się nie ma kręgosłupa i cojones, to się ulega presji społecznej i się wycofuje z koncepcji. płyty oczywiście nie zamierzam ani słuchać, ani nawet pobieżne sprawdzać, no bo po co psuć sobie smak? kompletnie niepotrzebne wydawnictwo, tak jak druga połowa dyskografii Pestilence

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak sobie sprawdziłem teraz
      Consuming Impulse - najsłynniejsza sprawa, gdzie zamiast ludzi jedzących się nawzajem, dostaliśmy mrówki atakujące człowieka

      Spheres - pierwsza wersja wylądowała na re-edycji Metalmind

      Doctrine - tu bardziej modyfikacja, niż zmiana, wcześniejsza wersja miała inne ułożenie sztandarów, i rozmiary.

      Obsideo - pierwsza wersja (równie kiepska) miała typa z trójkątną maską na głowie klęczącego po hindusku

      Hadeon - tu była afera, bo oryginalny twórca splagiatował design. nie było to jakaś fajna okładka, więc żadna strata

      Levels of Perception - pierwotna wersja była w stylu Consuming Impulse (tej co wyszła), ale przerobiona przez AI

      No i jako ciekawostka, Unmoored "Kingdoms of Greed" pierwotnie użyło okładki z kompilacji Pestilence "Mind Reflections" ale odbitej lustrzanie. A doszło do tego w ten sposób, ze kolesie z Pulverised (pochodzący z Singapuru) skontaktowali się z Seagrave'm i poprosili go o wersję high-definition owego obrazu, nie informując go po co i dlaczego. Seagrave, będąc dobrym, ale naiwnym człowiekem spełnił prośbę (why?). Rok później się dowiedział o sprawie i napisał do nich bodajże pismo, żeby zmienili okładkę, bo zrobili to bez jego pozwolenia, na co Pulverised łaskawie przystało i wydali ponownie ten album z inną grafiką (a właściwie to duże logo grupy na jakimś rzygliwym tle). O dziwo, nie zniszczyło to kariery Unmoored, no ale też im jakoś specjalnie też nie pomogło.

      Usuń