Pisanie o klasyku tej wielkości przypomina próbę przedstawienia problemów fizyki kwantowej przez prowincjonalnego nauczyciela fizyki. Nie dość, że kaliber za wielki, nie dość, że wiedza ździebko w defensywie, to nawet po prostu brakuje języka w gębie. Czuję się nieco podobnie, choćby dlatego, że gdy album trafił na półki, ja miałem kilka miesięcy i srałem jeszcze pod siebie, a nawet się z tego ciepełka cieszyłem. Co tu dużo mówić – to pierwszy thrashowy album w dziejach ludzkości, a to znaczy „klękajcie narody”. Przez ostatnich kilka miesięcy dość intensywnie pochylałem się nad początkami thrashu i doszedłem do smutnawego wniosku, że próbę czasu przetrwało zaledwie kilka kapel, a z tych, co przetrwały zaledwie kilka trzyma się, mniej więcej, ram gatunku (w przypadku Metalliki należy oczywiście, przez kulturę swoją osobistą, nie wspominać o kilku najnowszych albumach, z wyłączeniem oczywiście „Death Magnetic”, który jest albumem bardzo dobrym, sążnistym nawet). Nie doszedłem dotychczas, co takiego sprawia — mówiąc ogólnie, oczywiście — że jedna kapele wciąż tworzą, a o innych słuch już dawno zaginął, jeśli jednak wpadnę na rozwiązanie – podzielę się z wami. Na razie mam jedno wytłumaczenie, które sprawdza się właśnie w przypadku Metalliki – grają zajebiście, ot co. Jakby bowiem na to nie spojrzeć Kill ’Em All jest dobry, bardzo dobry, nie tylko z punktu widzenia gatunku, nawet nie z perspektywy czasów, w których powstał, ani żadnego innego zestawienia – jest dobry i koniec, kurwa, kropka. Dwadzieścia osiem lat po premierze album wciąż może się podobać, mimo upływu lat nie zestarzały się ani melodie, ani kompozycje, nie brakuje mu polotu, swobody wyrazu artystycznego, a zadziorności i punkowej zadymy ma na pęczki (tak tak, trzyma je w piwnicy, w skrzynkach po ziemniakach). Pewnym truizmem jest stwierdzenie, że wiele współczesnych albumów nie ma nawet ułamka wszystkich tych cech, a i tak ludzie się nimi podniecają. Trochę boli, że album tak ważny dla rozwoju muzyki, ale będący również wybitnym dziełem artystycznym, jest tak mało znany, nawet wśród tak zwanych znawców. Cóż mogę na to powiedzieć, chyba tylko „kij im w kaprawe oko”. Jednoocy mogą później przyjść do mnie i pogadać o muzyce. Na początek o Kill ’Em All.
ocena: 8,5/10
deaf
oficjalna strona: www.metallica.com
inne płyty tego wykonawcy:
podobne płyty:
- XENTRIX – Shattered Existence
Metallica zaczęła się na Ride. Kill em All strasznie gówniany album, tak samo jak pierwszy Slayer. Nie rozumiem zachwytów tym albumem jak i pierwszym Slayerem. Tyle dekad minęło a te albumy dalej jak byly gówniane tak są dalej.
OdpowiedzUsuńMówi się że Metallica się skończyła na Kill'em All, Odrodziła sie na Master of Puppets. Na Ride są dobre tylko dwa pierwsze kawałki a pierwsze cztery płyty Slayera to arcydzieła w tym również pierwszy Slayer.
Usuń