Szczytowe osiągnięcie niemieckiego death metalu? Na to wychodzi, przynajmniej jeśli patrzeć na lata 90-te. Wprawdzie konkurencję Morgoth miał zawsze kiepawą (co jest zastanawiające jak na tak 80-milionowy kraj), ale to w niczym nie umniejsza ich klasie i zajebistości. „Właściwy” debiut zespołu zrywa ze znaczącymi wpływami Death, wprowadzając na ich miejsce sporo ciekawych patentów, urozmaicających tradycyjne struktury. Co prawda kompozycje nie są już tak brutalne jak na znakomitych EPkach, ale za to zyskały na przestrzeni, stały się bardziej „podniosłe” i ciężkie. Chociaż napierduchy nadal nie brakuje (a i poziom „zadziorności” nie uległ specjalnie zmianie), to pojawiły się tu śmiałe skoki w bardziej klimatyczne, niemal doomowe rejony. Znaczy to tyle, że chłopaki często i solidnie zwalniają. Cursed jest przez to dziełem stosunkowo oryginalnym, nieprzystającym do dokonań Cannibali z jednej czy Grave z drugiej strony. Krążek jest bardzo udany i obfituje w wyjątkowo mocne kawałki. Spośród nich mnie szczególnie rusza zajebiście genialny „Sold Baptism” (przy okazji – niezły klip). Reszta również prezentuje się niczego sobie, zwłaszcza że sprawnie dobrano proporcje między szybkim i agresywnym graniem a ciężarem i zwolnieniami. Do tego refreny, które przyswaja się góra po dwóch przesłuchaniach. Warto poszukać do kolekcji!
ocena: 9/10
demo
oficjalna strona: www.morgoth-band.com
inne płyty tego wykonawcy:
Klasyk.Nie zgodzę się jednak,że pozbawiony konkurencji:oba albumy Torchure są lepsze niż Cursed!
OdpowiedzUsuńTorchure to żadna konkurencja dla Morgoth. Jedyną jaśniejszą konkurencją było Atrocity z Blue Blood 89, Hallucination 90 i Todessehnsucht 92. Śmiem twierdzić że oba albumy skasowały Morgoth pod wzgledem skomplikowania materiału, ciężaru i finezji jak i klimatem. Ale sam Morgoth i tak wymiatał. Prosto ale konkretnie.
Usuń