Czyżby warszawiacy etap wielkich zmian mieli już za sobą? W deklaracjach na pewno nie, bo Erebos ma być ich najdłuższym, najbardziej eklektycznym (choć to za duże słowo w kontekście tej kapeli) i złożonym dziełem. Długość nie podlega dyskusji, bo to kwestia obiektywna, ze złożonością mogę się zgodzić, z resztą na szczęście – nie, bo płyta to mocny, dość techniczny i raczej klasyczny w strukturach death metal w rozpoznawalnym stylu Hate. Tak, właśnie death metal, a nie żadne naciągane hybrydy. Nawet te industrialne dodatki, teoretycznie obecne w większości kawałków, pełnią teraz w muzyce rolę krańcowo marginalną — cuś jak Rysiu Henry Czarnecki w PiS — i trzeba się specjalnie nastawiać, żeby je wychwycić. To cieszy, a przy okazji pokazuje, że — podświadomie czy też nie — ciągnie wilka do lasu. Na mnie szczególnie dobre wrażenie robią aranżacje – są rozbudowane i wymagające (acz nie ekstrawaganckie), a przez to zdecydowanie nie na raz, bo po jednym odsłuchaniu mogą się wydawać trochę jednowymiarowe, albo i nudnawe. Wystarczy jednak trochę nad nimi posiedzieć, a odsłonią swoje atuty: dużą ilość melodii (jak na Hate – do Pussycat Dolls jakoś nadal im daleko), odważniej stosowane zwolnienia (wskutek czego cały materiał porządnie zyskał na ciężarze) czy ciekawie pomyślane solówki (pojawiają się w mniej oczywistych miejscach). Nie bez znaczenia jest także spójny klimat albumu, który potrafi nieźle przytrzymać słuchacza przez tych prawie 50 minut. W tym czasie pojawia się kilka wyjątkowo trafionych utworów: „Luminous Horizon”, „Erebos”, „Trinity Moons” i przede wszystkim mój ulubiony „Hexagony”. Efektem zmiany sprzętu albo ogólnej koncepcji jest bardziej mięsiste, „zbite”, a przy tym naturalne brzmienie albumu. Dzięki odpowiedniemu wyważeniu Erebos wypada masywnie i czytelnie zarazem, jest to też (jak na moje ucho) optymalny sound dla Hate, w którym warto dalej rzeźbić. Pewnie będę w mniejszości, ale Erebos spokojnie mogę zaliczyć do wydawnictw bardzo udanych, które intrygują choćby tym, że nie dostarczają słuchaczowi wszystkiego na tacy pod sam nos. Bez indywidualnego wysiłku płyta po prostu wam przeleci jak typowy łomot, przy odrobinie skupienia – zostanie w głowie na dłużej.
ocena: 8/10
demo
oficjalny profil Facebook: www.facebook.com/HATEOFFICIAL
inne płyty tego wykonawcy: