Mam mieszane uczucia w stosunku do tego wydawnictwa. Z jednej strony cholernie cieszy mnie świeży zestaw wspaniałych dźwięków wyjątkowego zespołu, z drugiej wolałbym całą płytę z muzyką na takim poziomie, w końcu zaś z trzeciej mam pewne obawy, czy przypadkiem za jakiś czas Immolation nie wpadnie (albo zostanie wepchnięty) w epkowe szambo kosztem pełnych płyt. Póki co chyba mogę spać spokojnie. W przeciwieństwie do takiego Nuclear Blast, którzy pewnie z rozpaczy załamują ręce, bo w tym przypadku kasa przechodzi im koło nosa. Ale do rzeczy. Providence zawiera pięć stosunkowo krótkich kompozycji, co daje prawie dwadzieścia minut wybornego schizolskiego i intensywnego zarazem death metalu w najlepszym stylu Immolation. Materiał ten można traktować jako krok do przodu względem „Majesty And Decay”, bo powiela wszystkie zalety tamtej płyty, a przy tym trochę lepiej brzmi, jest łatwiejszy w odbiorze (!) i jeszcze bardziej bezpośredni – mocniej wali po mordzie i sieje jeszcze większe spustoszenie pośród neuronów. Początek płytki wręcz szokuje poziomem brutalności – taki „What They Bring” to jeden z większych wyziewów w dziejach zespołu, a i pozostałe kawałki wiele mu nie ustępują, choć zaznaczam – nie zawsze jebnięcie jest równoznaczne z wyśrubowanym tempem. Nie przypuszczałem, że po tylu latach będą mogli mnie zaskoczyć w tym elemencie, ale jednak – chylę czoła! Nastrój utworów, ich melodyka i techniczne wyrafinowanie to już immolationowska klasyka, której nie sposób pomylić z kimś innym. Pod względem wymieszania tych składników najbardziej rozwalił mnie „Swallow The Fear” – niby nic nowego, a bez problemu kładzie na łopatki. W ogóle, Immolation kładzie na łopatki niezależnie od liczby minut upchniętej na krążku. Są w znakomitej formie.
ocena: -
demo
oficjalny profil Facebook: www.facebook.com/immolation
inne płyty tego wykonawcy: