23 marca 2010

Immolation – Dawn Of Possession [1991]

Immolation - Dawn Of Possession recenzja okładka review coverRok 1991 to czas wprost przeobfity w death metalowe perły, w tym także arcydzieła – tak czołówki gatunku, jak również kilku znakomitych debiutantów, że wspomnę tylko o Suffocation i opisywanym już Asphyx. Do tej drugiej grupy bez wątpienia zaliczyć można (należy!) pierwszy krążek obłędnego Immolation. Dawn Of Possession to dziesięć numerów klasycznego, bluźnierczego death metalu na najwyższym poziomie. Wygrzew jest niekiepski i — parafrazując tytuł jednego z utworów — bez rozlewu krwi podczas słuchania się nie obędzie. Od pierwszych taktów słychać, że chłopaki mają ciekawe pomysły i solidne umiejętności, które potrafią odpowiednio wykorzystać do szerzenia dźwiękowej odrazy. Uwagę przykuwa charakterystyczny szorstki sound gitar (płytę nagrano w Music Lab Studios w Berlinie – tam, gdzie „Consuming Impulse”); riffy suną do przodu jak normalne pociągi w normalnym kraju, solówki Vigny wwiercają się w mózg, bas miarowo bulgocze, a Craig Smilowski za garami odwala swoją robotę precyzyjnie i co najmniej solidnie. Nie liczcie tutaj na super prędkości – owszem, bywa szybko (bez blastów), ale równie często zespół angażuje się w upakowane flażoletami zwolnienia, lub — i z tym przede wszystkim mamy do czynienia — nawala w średnich tempach. Przeszywający chłodem i pewną dozą obojętności wokal Dolana to kolejny rozpoznawalny atut tej produkcji. Amerykańce doskonale wiedzą, jak przy pomocy „Into Everlasting Fire”, „Those Left Behind” czy chociażby „Burial Ground” zrobić fanom dobrze! Choć recenzowany debiut został bardzo dobrze przyjęty, Immolation nigdy nie zyskali takiej popularności jak chociażby Cannibal Corpse, co zapewne miało związek z tym, że nie był nastawiony na szokowanie (patrz: normalne teksty, „żaden” wizerunek), a ich drugi krążek powstał dopiero pięć lat później. Nie zmienia to faktu, że zespół obrósł kultem jak rasowa metalówka grzybem i pleśnią. Jeżeli są wśród was ludzie, którzy interesują się brutalnym i technicznym death metalem, powinni jak najszybciej poznać tą jakże ważną cegiełkę amerykańskiej sceny.


ocena: 8/10
demo
oficjalny profil Facebook: www.facebook.com/immolation

inne płyty tego wykonawcy:

podobne płyty:

Udostępnij:

2 komentarze:

  1. Dla mnie płyta NIESAMOWITA! Ta progresja innowacja, mrok, ten bezbarwny wokal (który mi z początku nie podchodził) i w ogóle! Przejdźmy do utworów:
    Into Everlasting Fire - ich najlepszy utwór EVER! Sekcja rytmiczna mistrzostwo! Duet gitarowy? Ze świecą szukać! Gdybym był na ich koncercie to japę bym darł jak pojebany! Mimo, że Dawn nie jest ich najlepszą płytą, to ma ich najlepszy kawałek.
    Despodent Souls - Utwór przez długi czas był dla mnie jednym ze słabszych na płycie, teraz 3. miejsce. Co się w nim dzieje! Klimat, natłok riffów, mało przystępny, ale genialny!
    Dawn Of Possession - Ciekawy killer, szybciej zagrany na płycie, niż na demówkach, co dało mu więcej 'mordujących' cech! Lekko przykrótkawy, chwytliwy, ciekwa odmiana.
    Those Left Behind - sami przesłuchajcie, a przekonacie się czemu jest na 2. miejscu!
    Internal Decadence - uzupełnienie po Dawn. Fajnie pozamiatali na nim, techniczniej niż na tytułowym i ciekawiej!
    No Forgivness - chyba najbrutalniejszy na płycie, przez długi czas był przeze mnie niedoceniany! Lepszy niż Internal, ciekawie mocny!
    Burial Ground - pozostawia niedosyt. Zdecydowanie najsłabszy na płycie.
    After My Prayers - aż dziwne, że nie jest ostatni, bo jest świetnym połączeniem całej płyty:
    Klimat Despodent Souls i Those Left Behin? Check! Agresja Into, Internal, Dawn, Fall, Burial i Immolation? Check! Brutalność No Forgiveness? Check! Naprawdę świetny kawałek! Jest ciekawy? Jest bezkompromisowy? Jest, kurwa, nie wiem co? Odpowiedzcie sobie sami! 4. miejsce!
    Fall In Disease - Nic ciekawego! W sumie ratuje go tylko to, że TROCHĘ fajniej się słucha niż Burial.
    Immolation - Pamiętny, ale niestety lekko mnie zawiódł!
    Ranking kawałków:
    11. Burial Ground
    10. Fall In Disease
    9. Immolation
    8. Dawn Of Possession
    7. Internal Decadence
    6. No Forgiveness (Without Bloodshed)
    5. After My Prayers
    4. Despodent Souls
    3. Those Left Behind
    1. (XD) Into Everlasting Fire

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamietam jak długo czekałem na drugi album i w końcu sie doczekalem nakladem MMP w 96 roku. Podobne brzmienie gitar, jednak w porownaniu do debiutu mocno pokomplikowali struktury numerów, ale załapało od pierwszego dzwięku. Potem 3 lata i Failures, tez masakra z lekko garażowym, przytlumionym brzmieniem z dużą kompresją jednak sound strun podobny do 2 poprzednich. Dla mnie 3 pierwsze albumy to miazga obowiązkowa, potem bywalo różnie. Nie znaczy że źle, tylko inaczej.

    OdpowiedzUsuń