Amerykańscy weterani thrash’u, pomimo niezłej popularności, nie dorobili się w latach 80. XX w. statusu kapeli wpływowej, co było udziałem chociażby Metallicy, Slayera, Kreatora czy Sepultury. Na taki moment musieli naprawdę długo poczekać – aż do przełomu wieków. Świadomie czy nie, wybrali bardzo dobry moment, bo i materiał sprokurowali przełomowy. Co ważne – nie tylko dla siebie, gdyż bez większego deliberowania można skonstatować, że z pomocą The Gathering przewartościowali gatunek i przystosowali go do nowych, brutalnych czasów. Powiewem świeżości i przejściem na właściwe tory był już „Low”, tendencję do radykalizacji oblicza potwierdził (przy pewnych ubytkach w finezji) wściekły „Demonic”, zaś The Gathering jest już w pełni świadomie dopieszczoną syntezą co lepszych patentów z thrash i death metalu podaną w takim brzmieniu i zagraną z takim wykopem, że kolana miękną, a pęcherz — z wrażenia czy radości — przestaje trzymać. Zresztą podobne reakcje powoduje poziom wykonawczy – w tak przejebanym składzie — a przypominam, że obok trzonu Billy-Peterson udzielają się tu jeszcze DiGiorgio, Lombardo i Murphy — nie mogli odwalić fuszery, choćby nawet bardzo się starali i mieli za sobą maraton „Mody na sukces”. Co istotne, w parze z instrumentalnym mistrzostwem idą umiejętności czysto kompozytorskie, dzięki czemu album rozwala rozpasaniem aranżacyjnym, ale bez zbędnego popisywania się. Już początek płyty wgniata w ziemię kapitalnym intrem, przechodzącym się w masywne, przepotężne pierdolnięcie w postaci „D.N.R. (Do Not Resucitate)” – totalny wykurw, za który wiele kapel z ekstremalnej czołówki dałoby się pokroić na plasterki. O jego zajebistej intensywności świadczy choćby to, że nijak nie dało się w niego wcisnąć solówki. Kolejne minuty tego wybuchowego materiału także nie dostarczają powodów do narzekań, ale powiedzcie sami – jak tu się przyczepić do „True Believer”, „Legions Of Dead”, „Eyes Of Wrath” albo „Allegiance”? Zwyczajnie się, kurwa, nie da, bo to prawdziwe perły inteligentnego, nowoczesnego metalu! Na upartego, jako jedyny minusik tej płyty mógłbym wymienić zbyt małą ilość solówek Murphy’ego, ale to już moje prywatne spaczenie, bo mam pierdolca na punkcie jego gry. Każdy inny element The Gathering powala i zachwyca.
ocena: 10/10
demo
oficjalna strona: www.testamentlegions.com
inne płyty tego wykonawcy: