Uh, Amerykanie już na dobre poszli w komerchę. Na The Hunter zagrali jeszcze łagodniej i prościej niż to miało miejsce na „Crack The Skye”, a całość doprawili wpływami bujanego southern rocka, żeby żaden redneck nie mógł się tej płycie oprzeć. Do tego natrzaskali aż trzynaście stosunkowo krótkich piosenek, bo to daje większe szanse na zmajstrowanie góry teledysków, niż gdyby kawałków znowu było siedem. Komercha pełną gębą, jak w mordę jeża! No, ale niech je kręcą, nawet hurtowo – na zdrowie, ja i tak jestem kupiony bez takich wspomagaczy, bo jakby Mastodon nie pitolił, to klasy i olbrzymich umiejętności odmówić im nie mogę, nie potrafię, nie chcę. Tym bardziej, że nowy materiał jest więcej niż zajebisty – jajcarski, mega przebojowy, odrobinkę zadziorny (ukłon, ale nie taki japoński, w kierunku „Leviathan”), idealnie brzmiący, doskonale zagrany (perkusja!) i w końcu kapitalnie zaśpiewany (perkusista!). Ogromna różnorodność płyty to także atut nie do przecenienia – jest się przy czym wprowadzić w stan nieważkości, potem pijacko pogibać, poszaleć też można (i nawet w wersji „bezpromilowej”), a i przypuszczam, że podkład pod wypad na bagna z obrzynem i widłami też się tutaj znajdzie. Najważniejsze, że cały czas ma się z The Hunter taką prostą, chłopską, pierońską radochę. Jedyny minus ma związek ilością i długością kawałków, bo przy 3-4 minutowych songach trochę trudno sobie odpłynąć, choćby się nawet bardzo chciało. Sprawę nieco ratuje „The Sparrow”, ale i on jest za krótki do takich transcendentnych wojaży. Muzycy poszli w inną stronę – zamiast odlotów, instrumentalnych pejzaży i błądzenia w nieznanym, postawili na bezpośrednie, chwytliwe refreny, które każdy słuchacz będzie chciał zaśpiewać – nie zważając na to, czy śpiewać potrafi, czy też nie. W ten sposób na koncertach większość wokalnej roboty odwali publika, co dla składu Mastodon powinno być zbawienne, bo o takie głosy (a dotyczy to szczególnie perkusisty) należy wyjątkowo dbać. Na koniec wymienię tylko garść utworów-rekomendacji, które najmocniej cisnęły mną o glebę. Są to: „Curl Of The Burl” (oooooołołoooł oooooołołoooł, madafaka, kurwa mać!), „All The Heavy Lifting”, „Thickening”, „Creature Lives”, „Bedazzled Fingernails”… Po ich wysłuchaniu naprawdę nie trzeba się długo zastanawiać nad wizytą w sklepie. I nic nie szkodzi, że już tylko jedną nogą stoją w dziale z metalem.
ocena: 9/10
demo
oficjalna strona: www.mastodonrocks.com
inne płyty tego wykonawcy:
0 comments:
Prześlij komentarz