Powrót Dead Infection do czynnego uprawiania krwistej sztuki wielu przyjęło z nieskrywaną radością – wszak to bogowie gore grind, a rozmaici teologowie przekonują, że obecność istot wyższych jest człowiekowi w życiu bardzo potrzebna. Nie pamiętam tylko, czy wspominali cokolwiek o napierdalaniu. Pewnie chcieli, tylko im odwagi brakowało. OK, sprawy wiary odłóżmy na kiedy indziej. Na Brain Corrosion białostockie trio rusza z miejsca, w którym skończyli wieki temu na „A Chapter Of Accidents” (oczywiście pomijam milion splitów i składanek!), czyli nadal mamy do czynienia z pozbawionym eksperymentów grzmoceniem po staremu: mocno, brutalnie, prosto i z jajami. Sposób grania nie zmienił się nawet na jotę (radocha przy słuchaniu także), za to brzmienie bardzo. Trochę się bałem łączenia Dead Infection z nowoczesnym soundem (nagrywano w Hertzu), ale efekt okazał się być znakomity – jest potężnie, masywnie, dość czytelnie ale nie sterylnie (coś pomiędzy Regurgitate a Nasum, a jeszcze bliżej mu do Neuropathii…). Kwestie liryczne — jak zwykle zresztą — potraktowano z dużym przymrużeniem oka, szkoda tylko, że we wkładce nie wygospodarowano miejsca dla tekstów, bo tytuły takie jak „Beware! My Name Is Thunderbolt!”, „Take Your Pants Off”, „Brutal Murder In Dr Petru Groza”, „Deaf Death” czy „Dressed In Moles” narobiły mi sporego apetytu. Obojętnie jednak o czym by miały traktować, totalnie chore wokale Jaro uniemożliwiają zrozumienie czegokolwiek. Brain Corrosion jako powrót na scenę jest naprawdę niezły, ale czy przebija poprzednie dokonania? Tego bym nie powiedział, choć to bez wątpienia dobra płyta. Młodszym adeptom grindu — z powodu oprawy — powinien wejść znacznie łatwiej niż „starocie” tego zespołu.
ocena: 7/10
demo
oficjalna strona: deadinfection.info
inne płyty tego wykonawcy:
podobne płyty:
- NEUROPATHIA – Graveyard Cowboys
- WORMROT – Dirge