Skoro już raz się udało, to czemu by nie spróbować ponownie – pomyśleli muzycy Blood Incantation, zasadzając się na kolejny tytuł „debiutu roku”, tym razem pod szyldem Spectral Voice, w którym występuje aż trzech z nich. Moim skromnym zdaniem poradzili sobie nawet lepiej niż poprzednio, po części także dlatego, że konkurencję mieli mniejszą. Nie zmienia to faktu, że Eroded Corridors Of Unbeing jest albumem bardzo udanym i gładko wpisuje się w katalog Dark Descent Records.
Oczywistym jest, że skoro składy tych dwóch zespołów pokrywają się w 3/4 (jedynie perkusistów mają innych), to ich muzyka będzie w mniejszym lub większym stopniu podobna. I jest, choć doskonale słychać, że panowie od przebierania palcami po strunach dołożyli wielu starań, aby nie powielać pomysłów już raz przez siebie wykorzystanych. Brawa za ambicje, ale pewnych kwestii nie przeskoczyli, bo „Starspawn” i Eroded Corridors Of Unbeing były nagrywane w tym samym studiu i przez tych samych ludzi, więc i brzmieniowo są do siebie zbliżone. Z tym akurat nie mam problemu, bo dźwięk uzyskany w World Famous Studio bardzo mi odpowiada – brzmienie jest proste, naturalne, dość przejrzyste, z fajnym klasycznym pogłosem, no i szorstkością doskonale pasuje do prezentowanego przez Spectral Voice stylu.
Od strony muzycznej Eroded Corridors Of Unbeing to zaskakująco dynamiczny death-doom z mnóstwem wgniatających partii, jak również dzikich przyspieszeń i nieco kosmicznym klimatem. Na pewno nie jest to granie tak techniczne i brutalne jak w przypadku Blood Incantation, ale dla wyrobionego ucha powinno być równie przystępne i wciągające. Wbrew pozorom niewielka w tym zasługa paru bardziej melodyjnych riffów, na które można trafić choćby w „Thresholds Beyond” czy „Terminal Exhalation Of Being”. Większą rolę odgrywa w tym wspomniana już dynamika i łatwe do podchwycenia rytmy, których użycie muzycy opanowali już w Blood Incantation.
Utwory na Eroded Corridors Of Unbeing są zbudowane z wielu różnych, nieraz naprawdę skrajnych elementów, jednak bardzo płynnie z sobą połączonych, dzięki czemu cały album nie jest ani smętny, ani nudny ani w końcu zamulający, co przy dużej objętości poszczególnych kawałków (najdłuższy trwa 14 minut) jest sporym osiągnięciem.
Za zbędne (i denerwujące) uważam tylko ambientowe zapychacze, po które Spectral Voice sięgają w paru momentach (zwłaszcza w „Visions Of Psychic Dismemberment”), ale ta uwaga wynika bardziej ze względu na to, że ja po prostu takiego gówna nie lubię, niż dlatego, że im jakoś strasznie nie wyszło. Grunt, że te pierdoły w żaden sposób nie odrzucają od Eroded Corridors Of Unbeing, zaś sama płyta pozostaje w głowie na dłużej.
ocena: 8/10
demo
inne płyty tego wykonawcy:
podobne płyty:
- WINTER – Into Darkness