Proszę przygotować ruskiego szampana, kolorowe baloniki i brokatowe konfetti! Okazja do świętowania jest nie byle jaka – oto przed państwem zwycięzca w kategorii Najgłupsze Wydawnictwo Roku… a może i dekady. Kurrrwaaa… Levels Of Perception nie ma innego uzasadnienia niż ekonomiczne, bo nawet jeśli sprzeda się wyjątkowo słabo — na co liczę — to i tak zespołowi oraz wydawcy zwrócą się poniesione koszty, które — co widać, słychać i czuć — nie były zbyt wysokie. Levels Of Perception rozpatrywane w jakimkolwiek innym kontekście, a już na pewno w tych poruszanych przez Mameliego, nie ma najmniejszego sensu.
Jeśli to ma być przekrojowy debestof z „najbardziej charakterystycznymi” kawałkami w dorobku Pestilence, to co tu robią numery z „Exitivm”, „Hadeon” czy „Doctrine”, spośród których części nie kojarzę nawet po tytułach? W dodatku te prawie że nołnejmowe „przeboje” stanowią aż połowę bardzo skromnego programu płyty. Gdzie reprezentacja „Spheres” i debiutu? Ano nie ma, widocznie te utwory nie prezentowały sobą niczego wartościowego i nie ma na nie zapotrzebowania. Albo szkoda się ich uczyć do jednorazowego przedsięwzięcia.
Jeśli to mają być klasyczne numery przeniesione w teraźniejszość, to czemu Levels Of Perception brzmi odpychająco – jak próba nagrywana na „jamniku” w publicznym szalecie? W tej dźwiękowej mizerii broni się jedynie wokal i bardzo czytelny bas. Reszta zalatuje taniochą i straszną amatorszczyzną, ale według Mameliego tak właśnie wygląda pełna kontrola nad swoim produktem i coś tam, coś tam o uczciwości. No dejcie, kurwa, spokój! Zespołom na takim poziomie to zwyczajnie nie przystoi. Tym bardziej, że Pestilence nawet w kiepskich warunkach koncertowych potrafią zabrzmieć lepiej i bardziej spójnie niż na tym żenującym kawałku plastiku.
Jeśli nowy skład miał dać tym utworom nowe życie, to czemu skończyło się na bzdurnych zmianach w aranżacjach, w wyniku których ciężko się tego słucha? Mameli przynajmniej od 1993 ma niezrozumiałą dla mnie tendencję do udziwniania tego, co udziwnień nie potrzebuje — vide solówki — a to, z czym mamy do czynienia na Levels Of Perception, podchodzi już pod kalanie świętości. Nie mam wątpliwości, że aktualny skład potrafi grać, ale te nowe wersje brzmią niechlujnie i wyglądają na zrobione w pośpiechu, choć nikt o nie nie naciskał, nikt. Nikt!
Jeśli to ma być traktowane jako regularny album, to czemu wygląda jak pospolita koncertówka albo nawet bootleg? Po wtopie z pierwszą okładką nie dopilnowano, żeby nowa wyglądała chociażby jako tako, więc w rezultacie oprawa wydawnictwa wprowadza w błąd. Ktoś, kto nie śledził tego całego cyrku, może pomyśleć, że ma do czynienia z płytą „live” – i spotka go rozczarowanie. Pierwsze z wielu.
Jeśli jeszcze macie jakieś złudzenia, że Levels Of Perception jednak jest wart waszych pieniędzy, to służę krótkim i szczerym podsumowaniem – nie jest. Przez szacunek do samych siebie darujcie sobie tego gniota.
ocena: 1/10
demo
oficjalna strona: www.pestilence.nl
inne płyty tego wykonawcy: