Tego się nie spodziewałem! Fallujah, zamiast podążać drogą wyznaczoną na „The Flesh Prevails” i dalej rozwijać tamte tematy, nagle z niej zboczyli, a może nawet i odrobinę zawrócili… Ujmując rzecz jaśniej: Amerykanie na Undying Light częściowo odpuścili progresywne oniryczne klimaty na rzecz grania bardziej bezpośredniego, mniej technicznego, a przy okazji także mniej absorbującego. Nowy kierunek sam w sobie wcale nie jest zły, bo muzyka broni się bez problemu, jednak z obecnym wokalistą zespół jedynie straci dotychczasową reputację.
Nie wiem, z jakiej głębokiej dupy wyskoczył Antonio Palermo, ale jestem w stu procentach pewien, że powinien w niej pozostać do końca swego hipsterskiego życia. Jako wokalista Fallujah nie ma do zaoferowania zupełnie nic wartościowego (czyli irytujące deathcore’owe wrzaski i krzyki bez jakiegokolwiek ładu i składu), jest straszliwie jednowymiarowy, swym głosem spłaszcza utwory i sprawia, że praktycznie wszystkie wydają się takie same, przez co nie można się w nie należycie wkręcić. Stąd też każda próba zbudowania klimatu przez instrumentalistów jest z góry skazana na niepowodzenie, bo on oczywiście musi drzeć mordę, psując odbiór nawet najbardziej zachęcających fragmentów.
Przy takim osobniku po prostu cała idea grania urozmaiconej i w jakikolwiek sposób ambitnej muzyki idzie się jebać w krzaki. Tak więc również na nic się zdaje dobra czytelna i mniej skompresowana niż ostatnio produkcja, większa ilość agresywnych partii (czyli z solidnym blastowaniem) czy łatwiejsze do ogarnięcia struktury. Najgorsze w tym jest to, że pomimo korekty stylu Undying Light to kawał udanej muzyki, który w innym składzie wchodziłby naprawdę gładko i pozostawiał po sobie dobre wrażenie. W obecnej postaci płyta zbyt często męczy i trzeba się zmuszać, żeby dotrwać do jej końca.
ocena: 6,5/10
demo
oficjalny profil Facebook: www.facebook.com/fallujahofficial
inne płyty tego wykonawcy: