Obstrukcja bardzo! Aż ośmiu lat potrzebowali muzycy Grave Miasma, żeby wreszcie wydusić z siebie następcę gorąco przyjętego debiutu. I chociaż w międzyczasie „jakieś coś” się u nich działo — epka i zmiany w składzie — to można było mieć pewne obawy, co do kreatywności i przyszłości zespołu. Jednocześnie, niezależnie od wszystkiego, niebezpiecznie rosły wymagania w stosunku do ewentualnego następcy „Odori Sepulcrorum”, bo na tamtym albumie Anglicy zawiesili sobie poprzeczkę naprawdę wysoko, więc każdy fan obleśnego death metalu chciałby więcej takiego grania. Tylko może podanego trochę inaczej…
Czy wobec powyższego „Abyss Of Wrathful Deities” miał szansę przebić debiut i zaspokoić rozbuchane oczekiwania słuchaczy? Nie sądzę. I raczej nie ma to nic wspólnego z poziomem samej muzyki, a z wcześniejszymi wyobrażeniami na jej temat. Z jednej strony chciano czegoś nowego i zaskakującego, z drugiej zaś, żeby zbytnio nie odbiegała od „Odori Sepulcrorum” – pogodzić się tego nie da(ło), mimo to krążek brzmi, jakby Grave Miasma próbowali. No i cóż, zważywszy na to, w jak hermetycznej stylistyce się obracają, Anglicy stworzyli materiał nieco inny, z inaczej rozłożonymi akcentami, choć wciąż mający dość punktów wspólnych z pierwszą płytą, żeby można było mówić o ciągłości. W mojej opinii rezultat jest co najmniej bardzo dobry, ale nie zdziwię się, gdy znajdą się i tacy, dla których zespół w pewnych kwestiach zwyczajnie dał dupy.
Pierwsze, co się rzuca w uszy, to fakt, że Abyss Of Wrathful Deities nie jest albumem tak surowym i ponurym jak debiut, jest natomiast bardziej zniuansowany i wyraźnie szybszy, jednak o ekstremalnych tempach nie ma tutaj mowy. Zespół uwypuklił groove (w tym taki w stylu klasycznego death metalu), wprowadził rozbudowane i ściśle zespojone ze strukturami partie solowe (fajnie podkreślają klimat i dynamikę utworów) oraz mocniej niż kiedykolwiek zarysował linie melodyczne. Ponadto Grave Miasma nagrali całość zadziwiająco czysto i przejrzyście, choć mogli znacznie, znacznie głośniej. Dzięki tym zabiegom płyta, która ma źródła w z założenia dość odpychającej stylistyce, jest bardzo przystępna i wchodzi bez najmniejszego problemu od pierwszego przesłuchania. Czy to dowód na dojrzałość kompozytorską czy raczej wymiękanie – oceńcie sobie sami. Jedno jest pewne – zespół już tak chętnie nie będzie wymieniany w jednym rzędzie z Dead Congregation i Cruciamentum.
Jak dla mnie, Grave Miasma za sprawą Abyss Of Wrathful Deities udowodnili, że nie stoją w miejscu, że mają jakiś pomysł na siebie i wcale nie muszą się ograniczać do wałkowania riffów pod Incantation. Nie szukałem na tej płycie nowej jakości ani eksperymentów, toteż nie mam tutaj specjalnych powodów do narzekań.
ocena: 8/10
demo
oficjalna strona: www.gravemiasma.co.uk