W black metalu do rzadkości należy sytuacja, gdy rozwój muzyczny ma przełożenie na wzrost popularności wśród niedzielnych słuchaczy przy jednoczesnym zachowaniu szacunku dotychczasowych fanów, a właśnie z takim zjawiskiem mieliśmy do czynienia w przypadku Mgły. Między „With Hearts Toward None” a „Exercises In Futility” zespół dokonał dużego przeskoku jakościowego, awansował na wyższy poziom i stał się jednym z lepiej rozpoznawalnych na świecie – i nawet nie został za to znienawidzony. Ale oczekiwania niebezpiecznie rosną…
Age Of Excuse jest logiczną kontynuacją poprzedniego krążka, przemyślaną i dopieszczoną, ale wciąż tylko kontynuacją, co naturalnie nie każdemu będzie pasować. Biorąc pod uwagę czteroletnią przerwę między tymi płytami, część fanów Mgły spodziewała się kolejnego przełomu, nie zaś jedynie rozwinięcia znanej formuły. Ja aż tak wymagający w stosunku do nich nie jestem, co więcej, według mnie zespół zasłużył na pochwały, bo wbrew pozorom nie osiadł na (zasłużonych) laurach, podjął natomiast ryzyko udoskonalenia czegoś, co już wcześniej było na wysokim poziomie, ale bez przedobrzenia, powielania się i uciekania do naciąganych/niezrozumiałych eksperymentów.
Podobnie jak na „Exercises In Futility”, na Age Of Excuse trafiło sześć dojrzale skomponowanych utworów – dynamicznych, urozmaiconych, a przy tym pozbawionych przypadkowych dźwięków i jałowej monotonii. Materiał Mgły odznacza się wyraźnie zarysowanymi liniami melodycznymi, w których dominuje melancholijny nastrój oraz umiarkowana dawka brutalności – agresywnych wybuchów jest tylko tyle, ile potrzebują kompozycje, bez forsowania tempa i blastowania na pokaz. Ucho cieszą bogatsze, rozbudowane aranżacje (przy zamknięciu ich w niemal identycznych ramach czasowych co poprzedni krążek) i duża spójność poszczególnych utworów. Kolejne części Age Of Excuse dość płynnie przechodzą jedna w drugą, ale nie na tyle żeby się ze sobą zlewać, bo różnice między nimi, indywidualne wyróżniki są mocno wyczuwalne. Z każdym kolejnym kawałkiem napięcie rośnie, a całość sprawnie zmierza do punktu kulminacyjnego, którym moim zdaniem wypada w połowie „VI”.
Ewolucja objęła również brzmienie zespołu. Age Of Excuse odznacza się najlepszą, najbardziej wymuskaną produkcją w historii Mgły – mocną, przejrzystą i dobrze dopasowaną do charakteru muzyki, choć na pewno nie sterylną. Dla mnie jest to jedyne logiczne rozwiązanie, bo nie po to się gra coraz bardziej urozmaicone i wymagające rzeczy (co dotyczy zwłaszcza aranżacji perkusyjnych), żeby później nie było tego słychać.
Czy to się komuś podoba czy nie, Mgła zapracowała sobie na niebywały sukces, a za sprawą Age Of Excuse być może nawet dotarła do ściany. Teraz jest dobry moment, żeby się zastanowić, czy w tym stylu da się jeszcze coś poprawić, czy może już warto odbić w innym kierunku.
ocena: 8,5/10
demo
oficjalny profil Facebook: www.facebook.com/mglaofficial