„If You’re False, Don’t Entry”
Okładka ze słynnej sesji zdjęciowej na cmentarzu prezentuje idealnie wizerunek Sarcófago jako zbieraniny Punków i Metali atakujących chrześcijańską Brazylię, świeżo wyzwoloną spod dyktatury. Pionierzy dla wielu marnych naśladowców, głównie wśród norweskich hord. Sama idea opierała się na tym, że grupa chciała się dosłownie przebrać za zmory, jak w horrorach.
Historia Sarcófago sięga wczesnych lat ’80 i sama ekipa istniała przed Sepulturą. Wagner zresztą był dopiero trzecim wokalistą grupy. Początkowo grali śpiewny Power Metal (co w brazylijskim wydaniu brzmi jak najcięższy, najsurowszy i najbardziej bluźnierczy Black Metal – zupełnie niezamierzenie). Zainspirowani sukcesem „Bestial Devastation”, jak i ówczesną mentalnością lokalną (im ostrzej tym lepiej) postanowili przebić konkurencję. Ale zrobili to tak profesjonalnie, jak mogli, co chyba również umknęło norweskim hordom, czego sam zespół później nie omieszkał podkreślać w wywiadach.
To i też nie brakuje efektów nałożonych na wokal. Ale Wagner niejednokrotnie udowadniał, że potrafi wszystko powtórzyć na żywo razy dwa. Gatunkowo to nie jest też Black Metal ani ekstremalny Thrash, jak niektóre półgłówki internetowe by tego sobie życzyły. Po raz kolejny odniosę się do słów samej grupy, która nazywała się dumnie i świadomie Death Metalem, w kontrze do ówczesnych trendów zarzucającej im brak umiejętności do grania Thrash Metalu.
Perkusista DD Crazy poza byciem młodszym bratem gitarzysty Zedera, był fanem Discharge. Z tego też powodu dostajemy jedną z pierwszych płyt z blast-beatami, choć inspirowanymi D-Beatem. Co jednak najważniejsze, brzmienie gitar mimo upływu lat się w ogóle nie zestarzało.
Do wysokich punktów płyty należy m.in. tytułowy „I.N.R.I.” ze słynnym okrzykiem „Fuck you, fuck you Jesus Christ”, „Nightmare” z najlepszym w historii Metalu zwolnieniem w wersach, czy przepotężny „Satanic Lust”. Zdecydowanie łatwiej i szybciej jest mi wymienić słabsze tracki, jak luźniejszy „Ready to Fuck (All The Bitches)”, czy może troszkę nijaki „The Last Slaughter”. Ale nie są to punkty wystarczająco słabe, aby obniżyć ocenę płyty.
Największym problemem okazało się to, że grupa się zbyt dobrze bawiła razem. W efekcie końcowym, policja przyprowadziła pewnego razu małolatów do rodziców i powiedziała wprost, że albo przestaną się spotykać, albo skończą w więzieniu. W efekcie ekipa została wywiana na cztery strony świata – Wagner na północ do Uberlandii, Geraldo na południe, a Zeder i DD Crazy zostali w Belo Horizonte. DD Crazy zresztą miał nagrać wkrótce następnego klasyka – Sextrash „Sexual Carnage”. Historia Sarcófagoo miała dalszy ciąg, ale nie miejsce i czas, aby teraz je poruszać.
Z perspektywy czasu, legenda Sarcófago przybiera na sile, podczas gdy wiecznie konkurencyjnej Sepultury podupadła. Ale fakt faktem, czasami owoce zbiera się po latach, albo w tym wypadku nawet dekadach. Z Sarcófago najpierw się śmiano, potem ich zwalczano, a na końcu wygrali.
ocena: 10/10
mutant
inne płyty tego wykonawcy: