Widząc okładkę i znając wydawcę Perspicacity, spodziewałem się czegoś zbliżonego do First Fragment, Virvum, Vale Of Pnath, Aethereus czy Equipoise; innymi słowy: typowego dla The Artisan Era efektownego i technicznego (ewentualnie progresywnego) death metalu. No i cóż, Aronious załapuje się na większą część tej etykiety, z wyłączeniem określenia „typowy”. Amerykanie robią dosłownie wszystko, żeby ich grania przypadkiem nie uznać za pospolite, sztampowe albo — co gorsza — łatwe w odbiorze. Do tego stopnia, że wielu potencjalnych słuchaczy odbije się od tej płyty już na wysokości drugiego kawałka.
Jeśli wierzyć zapewnieniom zespołu, proces powstawania materiału na Perspicacity był długotrwały, wymagający i skomplikowany. Po wgryzieniu się w zawartość krążka (na ile to możliwe) jestem w stanie w to uwierzyć, bo tu naprawdę słychać ogrom pracy włożony w każdy jego fragment. Muzycy Aronious zrealizowali swoją wizję progresywnego death metalu nie oglądając się na boki, ani tym bardziej — i to mi się podoba — nie biorąc pod uwagę oczekiwań i możliwości percepcyjnych ewentualnych odbiorców, stąd też całość jest zajebiście złożona, pokręcona i na pewno nie monotonna. Przez większość czasu naprawdę ciężko nadążyć za pomysłami zespołu, bo — przy swojej wiedzy i umiejętnościach technicznych — najwyraźniej nigdy nie słyszeli o schemacie zwrotka-refren-zwrotka-refren, więc na Perspicacity w ogóle nie znajdziecie tradycyjnych i przewidywalnych struktur – ja nie kojarzę, żeby choć raz wrócili do wcześniej wykorzystanego motywu. Ogarnięcie płyty dodatkowo utrudnia fakt, że utwory płynnie przechodzą jeden w drugi, układając się w prawie godzinną suitę. Nie mam pojęcia, jak oni to wszystko spamiętują, toteż jestem pełen podziwu.
Wyjątkowo pozytywny obraz Perspicacity uzupełnia bardzo dobre i przejrzyste brzmienie (mix i mastering pod okiem Marka Lewisa), co przy takiej muzyce jest nie bez znaczenia. Mnie szczególnie podoba się dźwięk perkusji (swoją drogą chyba właśnie perkman ma tu najbardziej przejebane) – zadbano, żeby baniaki miały odpowiednią głębię i każdy akcent był możliwy do wyłapania. Jeśli kogoś nie zraża sama idea takiego grania, to minusy znajdzie tylko po stronie wokalisty, który wprawdzie robi, co może, jednak przy tak urozmaiconej i bogatej muzyce wypada średnio. Na miejscu zespołu poszukałbym kogoś z bardziej charakterystycznym i elastycznym głosem.
Aronious mogą być z siebie dumni, bo stworzyli materiał nie tylko kurewsko wymagający, ale i w dość dużym stopniu oryginalny – prawdziwe wyzwanie dla wytrwałych, choć i tak zachęcałbym każdego do zapoznania się z tym albumem. To może być całkiem fajna przeprawa dla wyniszczonych blastami szarych komórek. Na rozgrzewkę przed Perspicacity polecam natomiast coś z katalogu Animals As Leaders.
ocena: 8/10
demo
oficjalny profil Facebook: www.facebook.com/aroniousmetal