Jeden rzut oka na rozbudowany skład tego projektu powinien wystarczyć, by co wrażliwsi wielbiciele progresywnego death metalu popuścili strużkę z radości. Magia takich nazw jak Beyond Creation, Hate Eternal, Vale Of Pnath, Inferi, First Fragment, Cosmic Atrophy, Zealotry, The Faceless czy Serocs robi swoje – po Equipoise po prostu trzeba spodziewać się wodotrysków z kosmosu. Zresztą spójrzmy prawdzie w oczy, tacy muzycy zbierają się do kupy tylko w jednym celu – żeby sobie powymiatać bez specjalnych ograniczeń. I wymiatają, och jak wymiatają! I to godzinę z okładem, przez co muzyka zespołu wcale nie staje się łatwiejsza do ogarnięcia dla nieprzygotowanego słuchacza. Przy takim nagromadzeniu wpływów i pomysłów, z jakim mamy do czynienia na Demiurgus, nawet kilka wnikliwych przesłuchań to za mało, żeby wyłapać choćby część tego, co ekipie Equipoise chodziło po głowach. A chodziły różne rzeczy, w dodatku coś mi się wydaje, że każdy z muzyków (a przynajmniej ci, którzy mieli najwięcej do powiedzenia przy produkcji) miał z lekka odmienną wizję tego, jak powinna wyglądać i brzmieć ta płyta. Stąd też wciśnięto tu wszystko, co jest w jakiś sposób ambitne i skomplikowane: progresywny i techniczny death metal, neoklasyczne pasaże, flamenco, jazz, klawiszowe kosmosy… Mają rozmach skurwiesyny! Różnorodności nie można Demiurgus odmówić, eklektyczności również, szkoda tylko, że nie zawsze wymienione przeze mnie elementy/wpływy są spójne i odpowiednio się zazębiają, a całości brakuje jakiejś myśli przewodniej. Innymi słowy album nieco kuleje od strony kompozytorskiej i nie przyciąga należycie uwagi. Nie dziwi mnie to jednak, bo — jak już wspomniałem — takie projekty jak Equipoise powstają po to, żeby każdy zaproszony mógł się do woli wytrzepać; inne kwestie są drugorzędne, o ile w ogóle są brane pod uwagę. Utwierdza mnie w tym szczególnie długaśna lista gości (oczywiście nie mogło wśród nich zabraknąć Christiana Münznera), którzy dorzucili na krążku coś od siebie, aż 6 pełnoprawnych instrumentali oraz dwa ośmiominutowe utwory do granic absurdu wypakowane popisami: „Cast Into Exile”(23 solówki) i „Dualis Flamel” (24 solówki, przy okazji wcisnęli tu najlepszy riff) – ktoś wspominał o rozmachu? Stąd też Demiurgus to przede wszystkim (a może wyłącznie?) gratka dla wielbicieli szaleńczego przebierania paluchami. Innych taka gimnastyka raczej nie ruszy.
ocena: 7/10
demo
oficjalny profil Facebook: www.facebook.com/PoiseOfficial/
podobne płyty: