Obserwuję poczynania Arsis praktycznie od samego początku, więc mogę sobie pozwolić na w miarę dokładną analizę rozwoju tej kapeli. I właśnie na jej podstawie z pełnym przekonaniem stwierdzam, że (artystyczny) punkt kulminacyjny już odfajkowali i niczego lepszego od opisywanego We Are The Nightmare nie nagrają choćby stawali na głowach i co niedzielę dawali na mszę. Po mojemu na tej płycie Amerykanie osiągnęli optymalny poziom dla grania spod znaku melodyjnego i technicznego death metalu i w tej dziedzinie niewielu może się równać z tym, co Arsis zaprezentowali na przestrzeni tych jakże optymalnych 40 minut. Pod względem umiejętności katowania instrumentów jest to pieprzony Everest, ekstraklasa, itd. W czasie słuchania regularnie opada kopara, a od stężenia wszelakich zawijasów naprawdę trudno się pozbierać. To akurat nie powinno dziwić nikogo, kto kiedykolwiek miał z Arsis choćby przelotną styczność – oni dążyli do takiego wymiatania od momentu założenia kapeli, a bywało i tak, że techniczną biegłość stawiali na pierwszym miejscu. Sama technika jednak do niczego dobrego nie prowadzi (o czym świadczą ich poprzednie płyty z wyjątkiem epki), jeśli nie idą za nią konkretne pomysły i przyzwoita dawka typowo metalowego kopa. Na We Are The Nightmare kosmicznym zawijasom i diabelnie poszatkowanym strukturom towarzyszą dobre, zawsze prowadzące dokądś aranżacje, trafione melodie i wybuchy ostrego dopieprzania w tempach nawet grindowych. To, iż nie jest za miękko, to — tak obstawiam — główna zasługa mojego perkusyjnego ulubieńca, co się Darren Cesca zowie, który wszem i wobec udowadnia, że przy odrobinie chęci i wielkiej wyobraźni można uskuteczniać masakrycznie pojebane partie równie dobrze w melodyjnym death metalu, co w hardcorowym grid-jazz i nie ucierpi na tym czytelność muzyki. Dzięki takiemu mistrzowi zasiadającemu za zestawem nawet najbardziej lajtowy i oklepany patent gitarowy (jakkolwiek trudno o takie na tym materiale) może okazać się niemal objawieniem. Wisienką na torcie jest super klarowne, a jednocześnie ciężkie brzmienie, podbijające dynamikę i brutalność utworów. Zwróćcie uwagę na to, co amerykańska ekipa wyprawia w znakomitym „Failure’s Conquest” (zdecydowanie najlepszy na płycie!), „steledyskowanym” (dwukrotnie, w tym raz wybitnie dziadowsko) „We Are The Nightmare”, szalonym „A Feast For The Liar’s Tongue” i… właściwie w całej reszcie, bo choćby przeciętnych kawałków tu nie uświadczycie. Tak, to jest instrumentalne przejebaństwo w najczystszej postaci, przy okazji bardzo słuchliwe i podane z jajami.
ocena: 8/10
demo
oficjalny profil Facebook: http://www.facebook.com/arsis
inne płyty tego wykonawcy:
podobne płyty:
- ALTERBEAST – Feast
- NEVER – Mind Regress
- SADIST – Sadist
0 comments:
Prześlij komentarz