23 marca 2010

Groinchurn – Fink [1998]

Groinchurn - Fink recenzja reviewAlbo mi się wydaje, albo Groinchurn są najbardziej znanym afrykańskim bandem parającym się brutalną muzyką. Trochę to nietypowe, żeby wizytówką kontynentu (sic!) był grindowy zespół, ale co tam – świat na dziwactwach się opiera, więc i to trzeba przyjąć do wiadomości. Nie należy ich jednak w żadnym wypadku traktować z przymrużeniem oka jak egzotyczną ciekawostkę, bo z taką muzyką na takim poziomie obroniliby się wszędzie na świecie (intuicja podpowiada mi, że jedynie z wyjątkiem Polski…). Chłopaki tworzą na bazie klasyki gatunku, ale mieszają w to jeszcze sporo pofajdanych pomysłów, masę świeżości i zaangażowania. Moc brzmienia (naprawdę dobre i przejrzyste, choć cholera wie, gdzie dokładnie nagrywali, bo info we wkładce jest dość skąpe) i wyraźna skłonność do odjazdów przywodzą na myśl Brutal Truth, czasem zaleci pierwotną dzikością Napalm Death, a innym razem pojawiają się patenty jak z nieistniejącej płyty Carcass (coś pomiędzy „Necroticism” a „Heartwork”). Ponadto da się w tych dźwiękach wyczuć znany z Motorhead rock’n’rollowy luz. Jak więc widać, coś dla siebie znajdą tu zarówno zwolennicy czystej rzeźni (ot, powiedzmy Dead Infection), jak i odważnego, precyzyjnie zagranego łomotu. Dodatkowym atutem Fink jest to, że te kawałki szybko wpadają w ucho i nie nudzą się nawet po kilku przesłuchaniach pod rząd. Toteż szkoda, że nie zamieszczono tekstów, bo można by sobie pośpiewać razem z zespołem, a tak pozostają tylko refreny. Nie zmienia to faktu, że druga płyta Groinchurn dostarcza sporo radochy i warto się za nią rozejrzeć, nawet gdyby to wymagało przejścia na bosakach przez Saharę. Grinding South Africore – to jest to!


ocena: 8/10
demo
oficjalny profil Facebook: www.facebook.com/groinchurn

inne płyty tego wykonawcy:

podobne płyty:

Udostępnij:

0 comments:

Prześlij komentarz