14 lutego 2024

Broken Hope – Mutilated And Assimilated [2017]

Broken Hope - Mutilated And Assimilated recenzja reviewPowrót Broken Hope był sztucznie przehajpowany, więc kiedy „Omen Of Disease” nie znalazła uznania u krytyków i nie sprostała nawet podstawowym wymaganiom fanów — choć niektórzy doszukali się tam rozwiązań niemal rewolucyjnych — Shaun Glass i Chuck Wepfer szybko się ulotnili, żeby robić karierę w metal core, zaś sam zespół wrócił, skąd przyszedł – do głębokiej drugiej ligi. Amerykanie potrzebowali cudu, żeby ponownie zwrócono na nich uwagę. Albo magicznych sztuczek… Sięgnęli więc po jakąś chicagowską odmianę voodoo i do rejestracji większości gitar skorzystali ze sprzętu z kolekcji Jeffa Hannemana, co zapewniło im tajemnicze… nie wiem.

Wiem natomiast, że nagrany w odmłodzonym i odrobinę zaskakującym składzie Mutilated And Assimilated okazał się materiałem znacznie ciekawszym i łatwiej wchodzącym od poprzedniego. Krążek ma jeszcze mniej wspólnego z wyidealizowanym przeze mnie stylem Broken Hope niż „Omen Of Disease” — raz, że Amerykanie skończyli z wpychaniem do kawałków topornych nawiązań do starych płyt (z oczywistym wyjątkiem „Swamped-In Gorehog”), dwa, że wkład w kompozycje mieli Leski i Szlachta — co mogłoby irytować, gdyby nie to, że koniec końców wyszło mu na dobre. Dzięki temu, że całość została ujednolicona stylistycznie i unowocześniona (?), brzmi spójnie i dość naturalnie. Nic się nie rozjeżdża, nie ma zgrzytów ani jakichś bzdurnych zagrywek. W takim anturażu wokale Leskiego wypadły o wiele lepiej niż ostatnio.

Innymi słowy muzycy Broken Hope nagrali materiał na naprawdę niezłym poziomie, do którego wraca się bez oporów i poczucia zażenowania. W utworach na Mutilated And Assimilated jest więcej życia, techniki, poza tym fajnie bujają, niektóre („Malicious Meatholes”, „The Necropants”) są nawet dość skoczne, a dzięki solówkom Szlachty zadziwiająco melodyjne. Urozmaiceń jest akurat, żeby uniknąć monotonii, natomiast teksty (w sumie już same tytuły) zawierają dostatecznie dużo głupot, żeby chciało się w nie wgłębiać. Również brzmienie daje radę, choć samo w sobie jest mocno cyfrowe i bardzo selektywne, to nie wyprano go kompletnie z ciężaru.

Na poważnie przyczepić mogę się jedynie do tego, co na ocenę i tak nie ma wpływu – do dodatków. Po pierwsze, Mutilated And Assimilated dopchnięto ponownie nagranym kawałkiem z debiutu – współczesne brzmienie uwydatniło jego prymitywną strukturę i pozbawione wyrazu riffy – bida i nuda. Po drugie, ktoś wpadł na pomysł, żeby podbić cenę albumu pakując go w digipak i dorzucając obligatoryjne DVD ze średnio porywającym koncertem z czeskiego Obscene Extreme z 2015 roku – bida i żenua.

Mutilated And Assimilated nie ma startu do największych osiągnięć Broken Hope, ale przepaść, jaka ją dzieli od tych słabszych płyt, sprawia, że i tak łapie się do „top 3” zespołu. Ten album to jednocześnie dowód na to, że lepiej robić coś, co przychodzi niejako samo i naturalnie, niż kurczowo trzymać się wątpliwej jakości patentów z przeszłości.


ocena: 7,5/10
demo
oficjalny profil Facebook: www.facebook.com/brokenhopeofficial

inne płyty tego wykonawcy:




Udostępnij:

1 komentarz:

  1. nom, posiadam tego tłuściocha. dvd jest spoko, gitarzyści się wczuwają i przynajmniej nie latają grube golasy, jak to się nieraz zdarza na obscene fest. fajny album, zespół trzecioligowy ale i tak ich lubię. jeden z tekstów, "Russian sleep experiment" jest oparty na tzw. creepypaście - czyli internetowej legendzie / wymyślonej historyjce na wzór tzw. miejskich legend. Podejrzewam jednak że panowie z Broken Hope potraktowali tą wklejkę dosłownie bo tekst do tracku się czyta jakby był oparty na faktach, a nie na zmyslonej historii, którą swoją drogą polecam przeczytać, jest to co prawda amatorskie, ale spoko krótkie czytadło

    OdpowiedzUsuń