Korespondencyjny pojedynek Kata Kostrzewskiego z Katem Luczyka? Pojedynek na odgrzewane na akustycznym ogniu kotlety… Tak to niestety wygląda. O czystość intencji twórców Buk – Akustycznie nawet nie próbuję podejrzewać, w żaden zbieg okoliczności nie uwierzę i takiej naciąganej inicjatywy absolutnie nie popieram. Od początku do końca bowiem ten album wygląda na prztyczek w nos/manifest – „potrafimy, kurwa, lepiej”. No i cóż, obiektywnie jest to płyta lepsza od „Acoustic – 8 Filmów” — prawdziwym wyzwaniem było by stworzenie czegoś gorszego i bardziej pokracznego — jednak tak samo niepotrzebna.
Przy całym moim uwielbieniu dla historii Kata, wolałbym żeby obaj Panowie uczciwie wzięli się za nowe porywające utwory, nie zaś babrali w dawanie nowego życia szlagierom sprzed zdecydowanie zbyt wielu lat. Tak czy srak, spójrzmy, co my tu mamy. Tracklista Buk – Akustycznie z oczywistych względów pokrywa się w paru punktach z „Acoustic – 8 Filmów”, ale takich numerów jak choćby „Łza Dla Cieniów Minionych”, „Czas Zemsty”, „Głos Z Ciemności” i „Trzeba Zasnąć” po prostu nie mogło tu zabraknąć. Naturalnie są lepiej zagrane, bardziej na bogato (gitarniacy jasno dali do zrozumienia, że bez prądu też się potrafią wytrzepać), bez niepotrzebnych spłyceń, z nieźle zachowanym klimatem (bo Roman o to zadbał), no i mają dużo wspólnego z oryginałami. Podobnie zresztą, jak inne zawarte tu starocie.
Ponadto znalazło się tu miejsce dla dwóch kompozycji z „Biało–czarnej”: „Szkarłatny Wir” wypadł tak sobie i nieco zamula, natomiast „Wolni Od Klęczenia” zupełnie cacy, bo i w pierwotnej wersji jest cacy. Oprócz tego są też niespodzianki. Mnie szczególnie cieszy sięgnięcie po „Łoże Wspólne Lecz Przytulne”, bo to jeden z bardziej niedocenionych numerów Kata — zwłaszcza przez młodszych słuchaczy — i warto go przypominać. Śmiałością zaskakuje interpretacja „Odi Profanum Vulgus”, bo to w końcu porządny brutalny wygrzew, któremu do kołysanki bardzo daleko, a wypadł całkiem ciekawie. Ostatnia niespodzianka to „Spojrzenie”, którego obecności w zestawie nijak nie potrafię zrozumieć. Może i mam ubytki w pamięci, ale ta piękna miniatura już w oryginale była wykonana na akustyku… Czaicie problem? Po cholerę więc pchać tu nowe wykonanie, które kompletnie nic nie wnosi?
Nie ma się jednak co unosić, bo po kilku obowiązkowych przesłuchaniach płytka powędruje na półkę, zostanie zapomniana i wkrótce przykryje ją kurz. Buk – Akustycznie w moich oczach powstała bowiem po to, żeby we wszelkich porównaniach być lepszą od „Acoustic – 8 Filmów”, nie zaś żeby być namiętnie słuchaną.
ocena: 6/10
demo
inne płyty tego wykonawcy:
podobne płyty:
- KAT – Acoustic „8 Filmów”
Kupiłem, posłuchałem, sprzedałem. Ewidentny "półkownik". Nie warto go trzymać nawet ze względu na sentyment do zespołu. Typowa popierdółka, która, tak jak jest napisane w recenzji i z czym się w całej rozciągłości zgadzam, służyć ma głównie porównaniom do "8 Filmów".
OdpowiedzUsuńNiestety, rozłam nie posłużył dobrze żadnemu z KAT-ów. Oba strasznie rozmieniają się na drobne.
widzę pewien błazeński problem zespołu Romana Kostrzewskiego - większośc kawałków na BUK to kompozycje Piotra Luczyka od którego niby próbują się odciąć. a mi się wydaje że chyba to jedyne co mogą nagrać dobrego - taki paradox, na koncercie w zeszłym miesiącu słyszałem na żywo bukowe wykonani, na sali 70 osób, pod koniec koncertu 30- pomsta do nieba, tańczący stary piernik przy akustycznych gitarach jest bardziej groteskowy niż rockowy . ale jako muzyk dodam że wykonanie Buk jest okraszone kilkunastoma błędami wykonawczymi, nie trafianie w struny pdczas solówek oraz przejścia perkusyjne raczej są amatorskie niż dojrzałe - pod względem wykonawczym ta plyta to bzdet, pod względem kompozycji tu nadal rządzi Luczyk, 8 silmów jest nudne ale buk jest śimeszny - co gorsze ? zobaczymy kto teraz wyda nową płytę i kogo stać na nowe kompozycje.
OdpowiedzUsuń