17 kwietnia 2014

Exodus – Bonded By Blood [1985]

Exodus – Bonded By Blood recenzja reviewO Bonded by Blood napisano już chyba wszystko, a nawet jeszcze więcej. Rozebrano na części pierwsze teksty, przeanalizowano riffy i solówki, debatowano nad umiejętnościami poszczególnych muzyków, rozprawiano nad wpływem Exodus na gatunek, porównywano do innych albumów tamtych czasów, a nawet zastanawiano się, czy gdyby materiał wyszedł wcześniej (bo przecież nagrania ukończono rok przed premierą) to zamiast Wielkiej Czwórki Thrashu byłaby Wielka Piątka Thrashu. Nie zapomniano o niczym, nie pominięto najdrobniejszego detalu. Mając to na uwadze mam wrażenie, że pisanie kolejnej analizy wydaje się zbędne i zapewne takie właśnie jest. Jedyne, co można napisać i co powinno mieć jako taki sens, jest próba oceny jak Bonded by Blood prezentuje się dzisiaj, niemal 30 lat od premiery. Czy debiut Exodus przetrwał próbę czasu? Otóż wydaje się, że przetrwał, ale nie znaczy to, że czas nie odcisnął na nim swojego piętna. O ile bowiem późniejsze wydawnictwa Amerykanów sporo namieszały na scenie i otworzyły thrash na nowe idee, o tyle Bonded by Blood aż tak odkrywczy nie był. Muzyka jest dość prosta, sporo w niej pierwiastków wczesnej Metallicy, ale też sporo pierwotnej i bezpretensjonalnej agresji, która także dziś może się podobać. Największa w tym oczywiście zasługa wokalisty, który z prawdziwą pasją rozszarpuje kolejne wersy i drze się jak opętany. Nadal robi wrażenie bezpośredniość krążka, buntowniczy punkowy klimat i taka fajna, autentyczna, chęć robienia rozkurwu. Przebojowość takich szlagierów jak „A Lesson in Violence” czy tytułowego „Bonded by Blood” są bezdyskusyjne. Niemniej jednak, bardziej wolę sobie odpalić „Kill ’Em All” albo „Peace Sells… But Who’s Buying” aniżeli Bonded by Blood. Może to tylko kwestia gustu, a może tego, że zarówno Metallica jak i Megadeth, ale także Slayer, oferują więcej i bardziej zapadają w pamięć. Debiut Exodus podoba się i to nawet bardzo, ale przede wszystkim wtedy, kiedy się go słucha; potem nieco umyka i do czasu kolejnego przesłuchania pozostaje w stanie lekkiego zapomnienia. Można się z tym oczywiście nie zgadzać, ale i tak będę uważał, że Bonded by Blood to jeszcze nie „Impact Is Imminent”. Podsumowując: jest nieźle, nawet lepiej niż nieźle, ale dupy nie urywa.


ocena: 7,5/10
deaf
oficjalny profil Facebook: www.facebook.com/exodusattack

podobne płyty:

Udostępnij:

1 komentarz:

  1. Uwielbiam tą płytę. I tak się zastanawiałem, czy w sumie nie jest to jedna z tych pierwszych płyt ekstermalnych? Nie chce używać słów Death/Black/Thrash, ale ten album inspirował wszystkich, zarówno fanów, jak i muzyków, w tym Kerry Kinga, Chucka Schuldinera, Mile Petrozza, Max Cavalera, itp itd. Nawet ich logo, jest takie bardziej Deathowe niżli thrashowe. Ale może to tylko takie moje dziwne rozkminy. 10/10 ode mnie, jak zresztą cała dyskografia Exodusa

    OdpowiedzUsuń