Do młodych członkami (hmm), a przy okazji debiutujących kapel mam w najlepszym razie stosunek olewczy. I to nawet nie wynika z wrodzonej złośliwości – po prostu muszę, bo nie reprezentują sobą ani niczego ciekawego ani tym bardziej charakterystycznego. Wtórność i bezbarwność z nich wyziera, a mnie się zbiera na rzyganko. Wszelkie odkrycia ostatnich lat mógłbym pewnie policzyć na palcach jednej ręki, a na szybko potrafię wskazać tylko szczyli z Son Of Aurelius. Jako jedni z nielicznych utkwili mi w pamięci i w konsekwencji na półce z płytami. Zespół ten ma bowiem do zaoferowania coś więcej niż zestaw obowiązkowy (czyli dobrą technikę i brzmienie), a mianowicie mniejsze i większe zalążki czegoś rozpoznawalnego. Muzycznie mamy do czynienia z wypadkową death’owej strony Cephalic Carnage (od „Anomalies” w górę) z patentami i melodiami proweniencji neoklasycznej (choć w ich przypadku prosiłoby się o neoantyczną – docencie wysublimowany żart ;) Na pierwszy rzut oka takie rozwiązanie niekoniecznie musi trzymać się kupy, ale mimo wieku muzyków syntezy dokonano na tyle sprawnie, że w utworach Amerykanów nic nie zgrzyta z powodu niedoróbek. Nie powiem, budzi to jakiś respekt, bo kawałki Son Of Aurelius do najprostszych nie należą – zmiany tempa, klimatu czy wokali to podstawa, a do tego dochodzą dość zaawansowane frazy, brutalniejsze dopierduchy, fajnie pokręcone melodie i bardzo udane gitarowe zagrywki uskuteczniane bez przesteru. Te ostatnie przykuwają uwagę nie tylko samym wykonaniem (oprócz solówek to właśnie w nich pojawiają się klasyczne wpływy), ale i faktem, że są stosowane z umiarem – na tyle, żeby zainteresować, ale nie zanudzić. W ogóle The Farthest Reaches to krążek, jak na swoje rozmiary, bardzo urozmaicony, barwny, niekiedy nawet zaskakujący śmiałymi rozwiązaniami, a przy tym mocno osadzony w nowoczesnym technicznym death metalu, choć od niego odstający. Raz, że jest niesłychanie melodyjny i czytelny, dwa że brzmieniowo utrzymany raczej w wyższych tonacjach, trzy że podczepiony pod mniej oklepaną tematykę, a cztery że zróżnicowany wokalnie, bo Josh Miller, w przeciwieństwie do kolegów po fachu, stawia wrzaski ponad growle. No proszę – jak to niewiele trzeba, żeby wyróżnić się z tłumu. Pomocne są także tak dobre (i rozpoznawalne!) kawałki jak „Facing The Gorgon” (zdecydowanie najlepszy), „The First, The Serpent”, „Mercy For Today”, „A Champion Reborn” czy „A Good Death”. Potencjał chłopaki mają spory, więc liczę, że nie wymiękną zbyt szybko i dostarczą słuchaczom jeszcze kilka płyt co najmniej tak dobrych jak The Farthest Reaches!
ocena: 8/10
demo
oficjalna strona: www.sonofaurelius.com
podobne płyty:
0 comments:
Prześlij komentarz