Na początku mojej styczności z Violent By Nature wymyśliłem sobie, że jest to krążek słabszy od wybornego debiutu, choć w coraz to kolejnych przesłuchaniach nie znajdowałem niczego, co mogłoby służyć za potwierdzenie tej wziętej z dupy tezy. Tu naprawdę nie ma się za bardzo do czego przyczepić, tym bardziej, że ekipa odpowiedzialna za muzykę się nie zmieniła. Następca „Socialized Hate” na pewno jest nieco mniej przebojowy, może nie aż tak spontaniczny oraz ma bardziej szorstką, surową produkcję, ale to z pewnością nie czyni go albumem gorszym. Odrobinę innym – to i owszem, ale ciągle w 100% w rozpoznawalnym (po zaledwie kilku sekundach) stylu Atrophy. Innymi słowy taka płytka musi się spodobać fanom drapieżnego, precyzyjnie odegranego thrash’u. Mnie Violent By Nature podoba się choćby ze względu na to, że Amerykanie potrafili udanie połączyć większą niż poprzednio różnorodność kompozycji z ich dużą energetycznością i bezpośrednim kopem. Dlatego niezależnie od tempa i klimatu, wszystkie kawałki posiadają „ciąg na bramkę” i coś, co skłania do odpalania płytki raz za razem, z małą przerwą na debiut. Tym czymś mogą być ostre riffy, trzaskane z dużą swobodą solówki (największe wrażenie robi chyba pierwsza w „In Their Eyes”), mocne, utrzymane z dala od pedalstwa wokale, jak zwykle interesujące teksty (dominują w nich poważne tematy – eutanazja, kara śmierci, prawa zwierząt) czy w końcu płynąca z tych dźwięków uderzająca w pysk agresja. Wrażeń nie trzeba daleko szukać, bo już „Puppies And Friends” zawiera wszystkie składniki stylu Atrophy, a przecież to nie jedyny udany numer na płycie. Jeśliby uznać brednie o syndromie trzeciej płyty za prawdziwe i wziąć poprawkę na poziom dwóch pierwszych albumów Atrophy, to ich trzeci opus powinien wykosić konkurencję co nogi. Jednak nie było nam dane się o tym przekonać bo właściwie niedługo po wydaniu Violent By Nature kapela wyciągnęła kopyta, pozbawiając i tak już upadający thrash bardzo wartościowego przedstawiciela. To, co po sobie zostawili, to muzyka wysokiej klasy, po którą sięgać można w ciemno. Oby tylko wzorem innych nie zebrało im się na reaktywację, bo szkoda by było zszargać tak udany dorobek.
ocena: 8,5/10
demo
inne płyty tego wykonawcy:
Oj pamiętam za małolata jak jarałem się Violent by Nature choć wydawała mi się trochę dziwna bo trzeba przyznać że trochę się różniła od reszty thrashu. Szkoda że dziś to zapomniany zespół a pamiętany jedynie przez seniorów :))
OdpowiedzUsuńJa odkryłem ten album i wiele innych dzięki recenzjom na tym blogu i jestem cholernie wdzięczny a co do Atrophy to zespół jest świetny. Pomimo faktu, że nie zyskali jakiejś wielkiej sławy (a wręcz odwrotnie) to trzymają poziom The Big 4 i innych znanych kapel z tamtego okresu.
OdpowiedzUsuń