14 grudnia 2012

Hexen – State Of Insurgency [2008]

Hexen - State Of Insurgency recenzja reviewNo i powróciłem z odby… niebytu. I w sumie gówno mnie obchodzi, czy tęskniliście za mną czy też nie. Kij Wam w dupsko, pawełki. Nie powróciłem jednak z pustymi rękoma – otóż mam dla Was jedną z dwóch najlepszych thrashowych kapel ostatniej pięciolatki. Hexen, bo tak nazywa się ów zespół, zadebiutował w 2008 roku albumem State of Insurgency i przywrócił światu wiarę w stary, dobry thrash grany przez młode pokolenie. W końcu coś, co można postawić na półce obok takich legend jak Toxik, Realm, Heathen czy może nawet Megadeth z okresu wczesnego Friedmana. Jest więc szybko, technicznie, thrashowo i z kurwikiem… diablikiem w oku; thrashowość w thrashowych kapelach da się więc jakoś mierzyć, a tu thrashowości jest pod dostatkiem :). Żeby być precyzyjniejszym. Na początku jest jebnięcie – ach ci źli terroryści bombę podłożyli, niedobre Brunony K. I zaraz potem jeden z lepszych numerów albumu – „Blast Radius”; po prawym sierpowym nadlatuje lewy Kliczki (w sumie nie ma znaczenia którego – murowana gleba murowana). Porządny riff, dobra motoryka, ładnie plumkający bas w połowie i zacna solówka. Składniki na hit oczywiste aż do bólu, więc nie mogło być inaczej – przebój rodem z MTV (za starych dobrych czasów). Podobne składniki występują w znakomitej większości utworów albumu, więc nie będę przepisywał tracklisty. Wyróżniłbym jednak trzy dodatkowe kawałki, które robią na mnie wrażenie podobne do bycia ściganym przez rozwścieczonego misia grizzly po wybudzeniu go ze snu zimowego sążnistym kopniakiem w zad. One life-time experience, które opowiada się wnukom z uśmiechem na ustach. Pierwszy z owej trójki to „Past Life” – do czwartej minuty w środku peletonu, od solówki absolutny lider. Na myśl przychodzą tacy gitarzyści jak Becker, wspomniany Friedman czy Malmsteen. Podobnie sytuacja ma się z tytułowym „State of Insurgency”. Z tym, że do solówki jest genialnie, czyli lepiej niż średnia. Sama solówka też jest lepsza, bardziej skomplikowana, melodyjniejsza i dojrzała. Jak dla mnie: top 10 najlepszych thrashowych solówek. Ostatni z trójki do kapitalny instrumental „Desolate Horizons”. Jeśli któryś z czytelników zna i lubi taką kapelkę Death, to mogą mu się przypomnieć takie utwory jak „Cosmic Sea” oraz „Voice of the Soul”. Kto zna, ten wie. Podsumowując, State of Insurgency to jeden z tych albumów, które warto mieć w swojej kolekcji, ba, trzeba mieć, ale przede wszystkim znać. W towarzystwie nie uchodzi taka niewiedza. Przekonanych przekonywać nie muszę, niezdecydowanym polecam którykolwiek z czterech wymienionych kawałków – prawda obroni się sama*.
* odnotowano wiele odstępstw od tej reguły


ocena: 9/10
deaf
oficjalny profil Facebook: www.facebook.com/HeXeNMusic/

inne płyty tego wykonawcy:

Udostępnij:

0 comments:

Prześlij komentarz