Już przy okazji płyty „Engineering The Dead” — nota bene w prasie każdorazowo objeżdżanej — wszędzie zamiast „Belgowie z Aborted”, czytałem: „Bogowie z Abotred”… No i miałem, kurwa mać!, rację, bo to był pieprzony OMEN! A jeśli jeszcze ktoś będzie śmiał wątpić w wartość tej płyty to… mam go głęboko w dupie, bo z takimi typami w ogóle nie ma sensu się zadawać! Oczekiwałem po tym albumie porządnej napierduchy, a spotkał mnie maksymalny, soczysty i nader krwawy napierdol. Goremageddon to odegrany z chirurgiczną precyzją (to akurat nie powinno specjalnie zaskakiwać – wystarczy rzut okiem na teledysk) kurewsko szybki i brutalny gore death/grind z wpływami perełek w postaci „Necroticism: Descanting The Insalubrious” (czyżby jakaś analogia w tytułach?) oraz „Heartwork” wiadomego zespołu (jak to fajnie jest sobie poudawać, że wie się więcej niż inni he, he…). Wspomniane inklinacje słychać przede wszystkim w konstrukcji niektórych riffów, a już szczególnie w solówkach, które oprócz tego, że są niesamowicie odpierdolone, to do tego zaskakująco melodyjne (vide popisy Barta w pierwszym z brzegu „Meticulous Invagination”). O charakterystycznych introdukcjach chyba nie muszę wspominać? Prawdę mówiąc, to nawet nie spodziewałem się po Aborted takiej ilości chwytliwych melodii wplecionych w masywny fundament szaleńczych blastów. Obok ogólnej nawałnicy, kilka razy przejedzie po słuchaczu konkretnych rozmiarów walec, bowiem od trzeciego kawałka chłopaki zaczynają bawić się w urozmaicanie zawrotnego tempa ostrymi zwolnieniami. Wychodzi im to całkiem sprawnie, muzyka zyskuje sporo na atrakcyjności, przez co można katować się tym albumem non stop, bez najmniejszych objawów znudzenia. Wokale — już standardowo — podzielone na niski growl i patologiczny wrzask, przy czym tylko ten drugi niesie w miarę zrozumiałe przesłanie płynące z tekstów. Nic innowacyjnego, ale i tak musi się podobać. Do tego brzmienie — prawdziwy wzór dla wszystkich death/grind’ów — zdołowane i ciężarne; dźwięk jest odpowiednio dla gatunku zanieczyszczony, a mimo to nadal wyjątkowo przejrzysty i „nasycony”. Na zakończenie — oprócz coveru owego „wiadomego zespołu” — urocza prezentacja kapeli w środku książeczki – no i jak tu ich, kurna, nie kochać? Jedna z najlepszych płyt 2003, co do tego nie mam wątpliwości!
ocena: 9/10
demo
oficjalna strona: www.goremageddon.be
inne płyty tego wykonawcy:
podobne płyty:
- CARCASS – Necroticism – Descanting The Insalubrious
- CARCASS – Heartwork
0 comments:
Prześlij komentarz