Od premiery Mindloss minęło już przeszło 19 długich lat. Wówczas albumik zrobił nawet niemałe zamieszanie i dał Holendrom możliwość wypłynięcia na głębsze wody, którą nota bene umiejętnie wykorzystali. Różni się on znacznie od późniejszych dokonań Gorefest. Jest zimny, surowy, prosty, mało tu melodii, ale jednak przyjemnie się go słucha. Ot taki brutalny old schoolowy death metal, inspirowany dokonaniami sceny amerykańskiej i brytyjskiej z późnych lat 80-tych. Inspirowany, ale jednocześnie ze swoimi pięcioma groszami. Wszystko zaczyna się krzykami maltretowanych ludzisk, a po nich już tylko 9 stricte death metalowych brutalnych numerów. Jako pierwszy rusza rozpędzony walec „Mental Misery”, w którym Panowie pokusili się o użycie klawiszy. Kolejny po nim to szybki „Putrid Stench Of Human Remains”. Następnym kawałkiem godnym uwagi jest zimny jak skurwysyn „Tangled In Gore” z fajną grobową solówką. No a po nim chyba najlepszy numer tej płyty: „Confessions Of A Serial Killer”. Zdecydowanie najlepsze riffowanie oraz sola, poza tym jest dosyć melodyjny w porównaniu z resztą, a i wokalnie wydaje się być jakoś mocniej odryczany. Jeżeli już o wokalach, to trzeba zaznaczyć, że Jan Chris na Mindloss nie miał jeszcze tego wspaniałego daru łączenia naprawdę brutalnego, głębokiego, przeponowego growlu z wyrazistością wykrzykiwanych, a tu raczej wyrzygiwanych tekstów. Niemniej jednak raczej nie pomyliłoby się tego głosu z żadnym innym. Całe te oldschoolowe grzańsko kończy się kawałkiem pod jakże niewinnym tytułem „Gorefest” – ładnie opakowanym, bo i początek i koniec są dość melodyjne, a środek to lodowata old schoolowa bryła mięcha. Jednym zdaniem Mindloss to kawał naprawdę dobrego death metalowego kloca.
ocena: 8/10
corpse
inne płyty tego wykonawcy:
0 comments:
Prześlij komentarz