
Tak sobie słucham Running Out Of Skin raz, drugi, dziesiąty, pięćdziesiąty… i dochodzę do wniosku, że jedynym fragmentem muzyki, w którym wiadomo o co chodzi, jest na tym albumie cover „Crystal Mountain”. To wrażenie może wynikać z faktu, że tylko w tych kilku minutach mamy do czynienia z normalną muzyką. Cała reszta to jeden wielki chaos, w którym trudno wyodrębnić jakiekolwiek wyraźniej zarysowane struktury. Pyrrhon pozwolili sobie tutaj na kilkanaście minut szalonej...