Aż siedem długich lat zajęło muzykom Spectral Voice przygotowanie następcy entuzjastycznie przyjętego debiutu, choć wydawać by się mogło, że Amerykanie zechcą popłynąć na fali pozytywnych opinii i maksymalnie wykorzystać zainteresowanie zespołem. Tak się jednak nie stało — czemu poniekąd nie ma się co dziwić, wszak całą uwagę skupili na nabierającym rozpędu Blood Incantation — i to był chyba błąd, bo w ten sposób dali fanom mnóstwo czasu na pompowanie balonu oczekiwań. Sam spodziewałem się po Sparagmos materiału przynajmniej na miarę mocnego kandydata do płyty roku, a to dla niego niestety stanowczo za wysokie progi.
Spectral Voice absolutnie nie nagrali słabej płyty, ba – nagrali naprawdę dobrą, ale tylko dobrą, która w bezpośredniej konfrontacji z „Eroded Corridors Of Unbeing” nie robi większego czy też zakładanego wrażenia. Sparagmos z pewnością wypada lepiej pod względem zróżnicowania wokali i brzmienia (potężniejsze, choć wciąż naturalne), jednakże już poziom kompozycji, a raczej ogólna konstrukcja materiału, wyraźnie ustępuje debiutowi. Ja liczyłem na niemal nową jakość, sporo inwencji, świeżości i polotu, a tymczasem Amerykanie przy swoim ogromnym potencjale nie zaproponowali w zasadzie niczego nowego. Niczego, oprócz oczywiście wpływów funeral doom, które sprowadzają się do przydługich i usypiających fragmentów, kiedy zupełnie nic się nie dzieje. Że robią klimat? Sam klimat to trochę za mało.
Pomimo siedmiu lat, jakie je dzielą, zarówno „Eroded Corridors Of Unbeing”, jak i Sparagmos zamykają się w trzech kwadransach i w wielu aspektach są do siebie bardzo podobne. Nie różnią się również poziomem wykonania, za to podejściem do grania/komponowania już tak. Bardzo sobie cenię debiut za sensownie zagospodarowany czas, rozsądny balans oraz dużą płynność i dynamikę, a właśnie tego wszystkiego na nowej płycie trochę mi brakuje. W ich miejsce pojawił się zbyt często wykorzystywany schemat „nic się nie dzieje/gwałtowny zryw”. I o ile te zrywy są naprawdę klasowe — brutalne i intensywne — to momenty wyciszenia podlatują nudą i nie są zbytnio angażujące. Poza tym Spectral Voice zredukowali ilość czepliwych melodii, które tak udanie wzbogacały pierwszy krążek.
Czasu spędzonego ze Sparagmos nie uważam za stracony, co nie oznacza, że jestem podjarany każdą sekundą tego materiału. W ogóle nie jestem podjarany – zwyczajnie nie sprostał on moim wymaganiom. Tym samym ja się na Spectral Voice trochę zawiodłem. Może to wina zespołu, a może moja, bo już nie łapię się do jego grupy docelowej.
ocena: 7/10
demo
inne płyty tego wykonawcy: