20 września 2024

Severe Torture – Torn From The Jaws Of Death [2024]

Severe Torture – Torn From The Jaws Of Death recenzja reviewRobienie sobie absurdalnie długich przerw między kolejnymi płytami to już chyba tradycja albo jakiś czelendż wśród holenderskich brutalistów, bo co i rusz któryś z nich budzi się z wydawniczej śpiączki i podejmuje walkę o drugą (trzecią, czwartą…) szansę. Severe Torture nie są tu żadnym wyjątkiem, ba! – w swoim lenistwie dorównują Disavowed czy Arsebreed. 14 lat robi spore wrażenie – zapytajcie Trynkiewicza. Zresztą nieważne, jak długo zespół tkwił w zawieszeniu, ważne, czy miał z czym powrócić. Dwanaście pierwszych sekund „The Death Of Everything” skutecznie rozwiewa wszystkie wątpliwości co do wartości Torn From The Jaws Of Death.

Gdybym zrobił szczegółową listę wymagań, jakie mogę mieć w stosunku do idealnej płyty Severe Torture, to po wielokrotnym i dość wnikliwym przemieleniu Torn From The Jaws Of Death odwróconego krzyżyka nie postawiłbym tylko przy jednym punkcie – wymiotnych vandrunenowskich wokalach. Niiiby w „Marked By Blood And Darkness” pojawiają się jakieś wrzaski, jednak są tak głęboko zakopane w miksie, że trudno w ogóle je wychwycić. Ale to szczegół. Cała reszta, dosłownie każdy pieprzony element, mi pasuje, wszystko jest tip-top, w odpowiednio dobranych proporcjach i chodzi jak w szwajcarskim zegarku, co wcale nie było takie oczywiste – wszak wiek robi swoje, a brutalny death metal pod względem fizycznym stawia przed wykonawcami niemałe wyzwania.

Po Severe Tortureabsolutnie nie słychać zmęczenia materiału (choć chyba trzeba brać poprawkę na nowego, młodszego perkmana, który się tu nie oszczędza); zespół napiera z równą werwą i brzmi równie świeżo, co dwie dekady wcześniej. Pomimo upływu lat styl Holendrów nie uległ znaczącym zmianom i sprowadza się do brutalnego death metalu zagranego z oldskulowym feelingiem, bardzo dużą dbałością o dynamikę kompozycji, chwytliwość riffów oraz różne fajne smaczki (choćby zacne melodyjne solówki), które urozmaicają bezlitosny łomot. Oczywiście zespół nie zamknął się całkowicie na obce wpływy, jednak korzysta z nich bardzo oszczędnie — m.in. odrobina blackowych gitar w utworze tytułowym czy podlatujący leciwym Immolation rozbudowany „Tear All The Flesh Off The Earth” — nie tracąc nic ze swojej tożsamości.

Torn From The Jaws Of Death to materiał precyzyjnie zagrany, mięsiście brzmiący, selektywnie wyprodukowany i wbrew pozorom dostatecznie zróżnicowany, żeby nie znudził się po kilkudziesięciu przesłuchaniach z rzędu. Severe Torture ani przez chwilę nie zdradzają, że przez długi czas byli poza obiegiem, więc tym bardziej należy docenić poziom tego krążka. U mnie ląduje w „top 3” zespołu.


ocena: 8,5/10
demo
oficjalny profil Facebook: www.facebook.com/severetorture

inne płyty tego wykonawcy:




Udostępnij:

4 komentarze:

  1. dość wspomnieć że płyta wszędzie wyprzedana. muszę czekać na kolejną dostawę to może sobie za miesiąc albo dwa kupię. wyjątkowy zespół mojej młodości :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Album daje konkretnego kopa w japę! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo się cieszę, że powstali z mogiły. Już ubiegłoroczna EPka zapowiadała powrót w wielkim stylu. Album tylko to potwierdził. Już od pierwszych sekund mamy twarz mocno obitą. Cudne granie. W moim prywatnym rankingu płyt death metalowych jest to na tą chwilę silny kandydat do płyty roku. Mocno walczy z nim nowy output Houwitser. Stara gwardia nie wymięka. Co cieszy niezmiernie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. że co, Houwitser też wrócił? uuuu, co tu sie odwala. kiedy ja to wreszcie nadrobię.

      Usuń