Niezależnie od tego, czy radykalna zmiana stylu i tematyki była u Anarkhon podyktowana pogonią za koniunkturą na obskurne dźwięki, czy nie, w moich oczach i uszach zespół dobrze na niej wyszedł, a piąty w ich dorobku krążek Obiasot Dwybat Ptnotun jest tego znakomitym potwierdzeniem. Co istotne, nowy album Brazylijczyków nie jest jedynie oczywistym i bezpośrednim rozwinięciem i tak już niezwykle udanego „Phantasmagorical Personification Of The Death Temple”, a pewnym krokiem naprzód ku jeszcze bardziej smolistemu graniu. Fakt, w tej chwili może i niezbyt oryginalnemu, ale podanemu na naprawdę wysokim poziomie.
Na Obiasot Dwybat Ptnotun Brazylijczycy postawili na rozbudowane i mocno zagęszczone (co nie znaczy, że jakoś wyjątkowo techniczne) kompozycje, zajebiście gęsty klimat i przytłaczające brzmienie, dzięki czemu materiał jest prawdziwym monolitem – przemyślanym, spójnym i hipnotyzującym. Anarkhon umiejętnie korzystają zwłaszcza z powtórzeń „głównych” motywów, którymi stwarzają pozory monotonii i początkowo odwracają uwagę od mnóstwa aranżacyjnych niuansów sprytnie przemyconych na drugim planie – tych wszystkich pokręconych melodii, rytmicznych urozmaiceń czy okazjonalnych dysonansów. Na Obiasot Dwybat Ptnotun dzieje się znacznie więcej, niż to się może na pierwszy rzut oka wydawać, co sprawia, że choć płyta zaskakująco dobrze wchodzi od pierwszego kontaktu, to dogłębne jej poznanie i docenienie pracy, jaka została w nią włożona, wymaga skupienia i wielu uważnych przesłuchań.
Anarkhon całymi garściami czerpią z dorobku Immolation, Gorguts, Ulcerate czy Incantation i są na wskroś deathmetalowi, jednak nad klasycznym ciężarem i niepodważalną brutalnością ich muzyki góruje godna Przedwiecznych zawiesista i przesycona złem atmosfera, o którą coraz trudniej nawet w rasowym blacku. Wrażenie obcowania z czymś paskudnym potęgują niskie pomruki wokalisty i dołujące brzmienie albumu, które z jednej strony jest selektywne (ten pogłos na werblu – wspaniałości!) nawet w najbardziej intensywnych fragmentach, z drugiej zaś przytłumione i mocno przybrudzone, jak na podziemny death metal przystało. Właśnie takiego efektu oczekiwałem po „dwójce” Noctambulist, ale Amerykanów to wyzwanie trochę przerosło. Obrazu całości dopełnia polski akcent – klimatyczna okładka autorstwa Macieja Kamudy.
Na taką płytę warto było czekać! Obiasot Dwybat Ptnotun nie oferuje wprawdzie zupełnie nowej jakości, ale w swojej klasie wypada znakomicie i zostawia trwały ślad w pamięci. Materiał Anarkhon to ponad 50 minut wciągającej muzyki, która brzmi jak soundtrack do koszmarów mistrza Lovecrafta.
ocena: 8,5/10
demo
oficjalny profil Facebook: www.facebook.com/anarkhon
hellalujah :::
OdpowiedzUsuńZespołu wcześniej nie znałem.
Recenzja nie pozostawia złudzeń. Trza brać i słuchać :)
ostatnio coś ich nawet sprawdzałem i byłem zdziwiony że zespół z gównianego żartu, jakim zwykł być, przeistoczył się w poważnego gracza. bez kitu, nawet się zastanawiałem nad kupnem, ale mam na liście jeszcze inne rzeczy w pierwszej kolejności.
OdpowiedzUsuń