Legion Potępionych jest to zespół od lat działający na scenie niderlandzkiej. Choć powstał w ’92, do 2005 roku działał pod nazwą Occult. Nie mam pojęcia skąd ta zmiana, tym bardziej, że wydali już wtedy 5 albumów. Możliwe, iż sama nazwa zbyt oryginalna nie była. Niemniej jednak w 2005 powstaje Legion of The Damned i prężnie wydaje swoje płyty. Do 2023 posiadają 8 pełniaków (dość dobrze ocenianych) i niemało pomniejszych wydawnictw. Dziś skupimy się na najnowszym dziele Holendrów The Poison Chalice.
Kielich Trucizny zaatakuje nas 10-ma utworami opiewającymi na około 50 minut, czyli całkiem sporo jak na mieszankę death/thrash metalową. Zatem co zaproponują nam weterani, abyśmy przez te niemal 50 minut nie znudzili się? Posłuchajmy!
Otwierający płytę utwór „Saints in Torment” śle nam jasny przekaz, że chłopaki nie będą bawić się w uproszczenia i dziwadła. Atakują narządy słuchu z konkretnym pieprznięciem, jakiego byśmy mogli się spodziewać. Czy jest w tym metoda, czy raczej łubudubu dla napieprzania i nic ponadto? Każdy utwór, choć trzymający się przyjętej konwencji ostrego łupania, nie jest zjadaniem własnego ogona. Dodatkowo elementy thrash’owe pozwalają nieco uwolnić potencjał gitarzysty prowadzącego Fabiana Verweija, dzięki czemu dostajemy przyjemne dla ucha solówki, które oczywiście nie wystrzelą nas z bamboszów, ale są dobrym dodatkiem do utworów. Wszakże coś się dziać musi, aby wypełnić ten czas utworów. Czepiać się mogę natomiast tego, że czasami w niektórych kawałkach powtarzający się refren sztucznie ów czas wydłuża np. drugi utwór „Contamination” i strofa „Killing mankind (…)” powtarza się chyba z 50 razy i zaczyna to nieco męczyć. Trochę podobnie jest z utworem „Retaliation”. Na szczęście nie jest to zasada i w zdecydowanej większości z tych 10 utworów dostajemy porządną dawkę energicznego death/thrash metalu.
Produkcja jest oczywiście na wysokim poziomie, co nie powinno dziwić, kiedy mamy do czynienia z kapelą spod sztandaru Napalm Records. Bądź co bądź nie mogą sobie pozwolić na taką wpadkę.
Podsumowując. Jaki jest ten The Poison Chalice? Jest to solidna dawka death/thrashu, która powinna zadowolić każdego lubiącego tego rodzaju miksy. Nie można jednak powiedzieć, że jest to album wiekopomny czy przełomowy. Dobra rzemieślnicza robota.
ocena: 7/10
Lukas
oficjalna strona: www.legionofthedamned.net
Ten zespół jest bardzo przeciętny
OdpowiedzUsuńZmiana nazwy miała związek z paroma kwestiami. BARDZO się chcieli odciąć od wszelkich skojarzeń z Rachel, nie wychodziło im robienie kariery ze względu na taką se reputację, no i było trochę biznesowego bagienka i ciągania ich po sądach. Massacre naciskali, żeby wydali "Malevolent Rapture" pod dotychczasową nazwą, ale się uparli, że nie będą odcinali kuponów i zaczynają od zera.
OdpowiedzUsuńDzięki za informację!
UsuńLukas
Kiedy jakiś melanż z jakimiś metalami,ale coś normalnego typu candlemass,albo jakieś impetigo albo pungety stengety, no weźcie coś dla ludzi, znaczy starej daty dziadków, dajta jakiegoś sentymetna niechaj łza dla cieniów minionych zakręci się jak Bąk wpi, a póki co zdrowie,pijemy wódeczkę i leci Rust in Peace, oczywiście z czarnego.
OdpowiedzUsuńLeider aber das ist nicht mein Ding
OdpowiedzUsuńKochani metale czy jest możliwość recenzji zespołu Alchemist?
OdpowiedzUsuńKiedyś byli, nie spodobali się, eksperymentu nie będziemy powtarzać. http://www.considered-dead.pl/2011/07/alchemist-tripsis-2007.html
Usuń