19 czerwca 2023

Gorement – The Ending Quest [1994]

Gorement - The Ending Quest recenzja reviewCiąg dalszy mini-serii Stare-(Nie)zapomniane. Dziś na warsztat pójdzie szwedzka kapela z miejscowości Nyköping. Nic nie mówiące miasteczko oddalone jakieś 100 km od stolicy spłodziło Testicle Perspirant. A potem przemianowało się na Executioner… a potem na Sanguinary, aby wreszcie w 1991 nazwać się Gorement (notabene zmieniając nazwę na Pipers Dawn w 1996 roku, ale nas to już nie interesuje). W 1994 roku wydany zostaje jedyny pełniak The Ending Quest poprzedzony EP’ką oraz dwoma demami, my jednak skupimy się na tym jedynym albumie.

Technicznie to 10 utworów zmieszczonych w 42 minutach, więc bardzo rozsądnie. Styl Szwedów myślę, że nikogo nie zaskoczy. Kto się lubuje w tej nordyckiej szkole metalu z pewnością się nie zawiedzie, ale jeśli spodziewa się jakiś melodii to może się mocno zdziwić.

Otwierający album „My Ending Quest” owszem przywita nas melodyjnymi wstawkami, ale dość szybko pozostanie jeno wspomnienie. Album The Ending Quest to zasadniczo średnio-wolne tempa z konkretnym pierdolnięciem, ciężką, klimatyczną muzyką z głębokim growlem Jimmy’ego Karlssona. W krótkich momentach jak np. w „The Memorial” usłyszymy techniczne brzdęknięcie bassu Nicklasa Lilja, ale to pojedyncze momenty nie wpływające na odbiór całości (na plus lub minus jak kto woli). Zespół nie zmiażdży nas ciągłym napierdalaniem. Wolniejsze tempa skutecznie pompują tutaj mroczny klimat, który możemy zobaczyć na okładce. Z kolei przyśpieszenie nie pozwoli nam zasnąć i przypomina, że mamy tutaj do czynienia z metalem śmierci. Szwedzi doskonale żonglują tempem akcji i taki „Silent Hymn (For the Dead)” doskonale nam to potwierdzi. Niewielka ilość tekstu, śpiewany praktycznie na czysto, wolne granie, bardzo tematyczny, ba, niemal refleksyjny prawie 4 minutowy utwór utwierdzi nas w przekonaniu, że panowie wiedzieli co robią, co chcą nagrać i (co chyba najważniejsze) mają do tego umiejętności. „Sea of Silence” praktycznie kontynuuje styl muzyczny poprzedniego utworu, wracając jednak do death metalowego wokalu. Jednakże jeśliśmy przybili gwoździa to następny utwór „Obsequies of Mankind” delikatnie, acz stanowczo nas przebudzi, gdyż wracamy na tory death metalu. „Darkness of the Dead” również nie pozwoli nam na nudę. Ba! Usłyszymy tutaj nawet klawisze! Ostatni utwór „Into Shadows” zwolni jednak nieco tempo choćby początkowym graniem na klasycznej gitarze. Nie będziemy mieć wątpliwości, że dobiega koniec tego zacnego dzieła.

Słów kilka odnośnie produkcji albumu. Recenzuję wersję z 2012 roku wydanej w kompilacji „Within the Shadow of Darkness – The Complete Recordings” podzielonej na dwa CD. Pierwszy z albumem, a druga płytka zawiera wcześniej wspomniane dema i koncertowe nagrania. Jest to nie lada gratka, aby w jednej produkcji mieć całą dyskografię zremasterowaną przez znanego nam Dana Swanö i tą wersję polecam. Słucha się tego świetne bez uszczerbku na klimacie. Wszystko gra i buczy, aż milutko na czarnym serduszku!

Podsumowując: The Ending Quest jest albumem zajebiście solidnym, klimatycznym, nietuzinkowym i grzechem byłoby go nie polecić.


ocena: 9/10
Lukas
oficjalny profil Facebook: www.facebook.com/pages/Gorement/137355626316306
Udostępnij:

5 komentarzy:

  1. noooo, trochę zajęło czasu. pamiętam jak ponad 10 lat temu na tym blogu pytałem się o reckę Gorement. odpowiedź była, że będzie będzie. lepiej późno niż wcale.

    OdpowiedzUsuń
  2. oo, nawet znalazłem, dokładnie to w 2014 r. robiłem requesta

    http://www.considered-dead.pl/2014/01/transcending-bizarre-four-scissors-2003.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetne requesty. Zapewniam, że się pojawią i nie będziesz musiał czekać 10 lat!

      Lukas

      Usuń
  3. W chwili kupna, dałem za to cudo 50 zł. Tymczasem ostatnio, pewien fejsbukowy znawca krzyczał sobie za reedcyję "The Ending Qust" w digi 6 razy tyle ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja mam tą dwupłytówkę co to Century Media bodajże wydało, a co ma okładkę taką samą jak ostatnia EPKa varathron. Remaster robił dan swano i ciekawostka jest taka, że w jednym tracku się zblamił, bo jest wyraźny odgłos błędu windowsa i tego nie usunął. To się dzieje w którymś tracku Live na cd 2

      mutant

      Usuń