Gwoli wprowadzenia, Nervecell jako swoją siedzibę podaje Zjednoczone Emiraty Arabskie, aczkolwiek członkowie tam sobie pochodzą z Jordanu, Libanu i jeszcze jakiegoś innego zadupia arabskiego (nie pamiętam i nie chce mi się sprawdzać).
Płyta zaczyna się obiecująco, bo od orientalnego intra i dla mnie jest to zawsze na plus. Ale na obietnicy się kończy, bo dalej leci już standardowy Death Metal na modłę Nile. Owszem, zarówno „All Eyes on Them”, jak i wieńczący koniec „Nation's Plague” potrafią nawet zachwycić, ale całościowo to raczej wychodzi drugim uchem. Wszystko jest poprawne, techniczne, ale bez jakiś większych mocnych strzałów. A nawet zespół się trochę za bardzo powiela jeśli chodzi o schemat czy riffowanie.
Zawsze to będzie dla mnie pewne kuriozum, że Amerykanin udający Egipcjanina doprowadził do tego, że prawdziwi Egipcjanie (i inne kraje z tego regionu) zaczęli naśladować Amerykanina. Zresztą, nie wiem czy wiecie, ale na jednym z tracków, „شنق - Shunq (To the Despaired… King of Darkness)” gościnnie na wokalu pojawia się sam Karl Sanders! Ja bym tego nawet nie zauważył, gdybym nie przeczytał w książeczce. Wokale obu panów są nie do odróżnienia. Niestety.
Wielka szkoda, że takie grupy, jak libański Litham, nie miały większego wpływu na całą scenę tamtego regionu, bo wyszłoby to zdecydowanie bardziej na zdrowie. To żadna sztuka grać standardowo, tu cały wic rozchodzi się o posiadanie własnej osobowości. Ale o ile mogę wybaczyć naśladowcom z Europy lub USA, o tyle w tym przypadku jest to zmarnowany potencjał i równocześnie zły przykład dla kolejnych pokoleń i kolejnych egzotycznych krajów. Bądźcie sobą.
ocena: 6,5/10
mutant
oficjalny profil Facebook: www.facebook.com/nervecell
A Litham to nie z Algierii?
OdpowiedzUsuńtak, mój błąd. Powinno być z Algerii
Usuńmutant
Ciekawostka geograficzna, którą spokojnie można sobie darować. Następna płyta jest na znacznie wyższym poziomie.
OdpowiedzUsuń