28 października 2022

Pyrexia – Gravitas Maximus [2021]

Pyrexia - Gravitas Maximus recenzja reviewLubię Pyrexia, a przynajmniej staram się lubić, choć sam zespół wcale mi tego nie ułatwia. Wiele można o Amerykanach napisać, ale na pewno nie to, że potrafią utrzymać równą formę i każdy ich album wgniata w podłoże. Sympatia sympatią, ale są pewne granice i dlatego do przesłuchania Gravitas Maximus zabierałem się z ociąganiem, umiarkowaną ciekawością i bez wielkich oczekiwań. Dobrze na tym wyszedłem, bo to ich najbardziej przekonujący materiał od czasu „Age Of The Wicked”.

Płyta jest krótka, bardzo krótka, jednak w przypadku Pyrexia zakładanie z góry, że dzięki temu będzie ostro jebać czachę, jest z nadużyciem i przejawem naiwności. Wszak bardzo podobne objętościowo „Unholy Requiem” i „System Of The Animal” nawet nie tyle nie szarpały jelit, co potrafiły usypiać (zwłaszcza ta pierwsza). Z Gravitas Maximus sprawa wygląda na szczęście zdecydowanie inaczej – album ma w sobie więcej życia, bardziej nośnych aranżacji, jest urozmaicony pod względem dynamiki (czyżby zasługa nowego perkmana?), a przede wszystkim – nie nudzi i nie zamula.

Muzycy Pyrexia prawie nie dają słuchaczowi chwili na wytchnienie, a jeśli już trochę zwalniają obroty, to tylko po to, żeby po chwili uderzyć z jeszcze większą mocą albo rozkręcić jakiś konkretny groove. Tu jakiś blaścik, tam rytmy charakterystyczne dla późnego Broken Hope, a gdzie indziej mielonka w najniższych rejestrach. Nie ma w tych zabiegach wielkiej filozofii, ale już tyle wystarcza, żeby płyta nie stała się płaska i jednowymiarowa. Ponadto Gravitas Maximus może się pochwalić całkiem niezłym poziomem chwytliwości (szczególnie wybija się „The Day the Earth Shook (Survival Of The Fittest)” – trafiła się w nim nawet szczątkowa melodia), co w brutalnym death metalu nie jest znowu takie oczywiste. Innymi słowy mamy do czynienia z materiałem pod każdym względem ciekawszym od poprzedniego.

Pozytywne wrażenie dopełnia dobra produkcja albumu, która w naturalny sposób podkreśla brutalność muzyki. Każdy instrument jest doskonale słyszalny (w tym także bas), a całość brzmi ciężko i zajebiście gęsto, choć nie smoliście.

Gravitas Maximus to osiem utworów, za które udanie skupiają uwagę, i za którymi chętnie się podąża. Płyta mile zaskakuje, ale i rodzi pytania, czy następnym razem Pyrexia poradzi sobie równie dobrze. Ja trzymam za nich kciuki!


ocena: 7/10
demo
oficjalny profil Facebook: www.facebook.com/PYREXIADEATHMETAL



Udostępnij:

2 komentarze:

  1. kupiłem sobie ich 3 ost. płytki z miesiac temu. musze w końcu się za nie wziąć

    mutant

    OdpowiedzUsuń
  2. to jest dla mnie niesamowite jak scena NYDM, NYHC i nowojorski rap są ze sobą połączone i się mieszają stylami. Tak odległe gatunki... mówię to, bo w The Day the Earth Shook (Survival of the Fittest) zsamplowali Mobb Deep w intrze, podtytuł zresztą też do nich nawiązuje. Dziwne że nikt nie zwrócił uwagi że ich praktycznie wszystkie płyty mieszczą się w granicach 25-29 minut

    m.

    OdpowiedzUsuń