Recka będzie ekspresowa, bez niepotrzebnego wdawania się w szczegóły. Kapel szybszych, brutalniejszych, bardziej technicznych i lepiej brzmiących od Hateful na świecie nie brakuje. Ba! Jest ich całkiem sporo, nawet we Włoszech. Mimo to "Epilogue Of Masquerade" ma w sobie jakiś haczyk, który sprawia, że tej półgodzinnej płytki słucha się co najmniej dobrze i z dużą ochotą. Co to dokładnie jest? Cholerka, trudno powiedzieć. Może banalny fakt, że proporcje wymienionych na początku składników — plus szczypta nienachalnych melodii — są bardzo starannie dobrane, a kawałki sporządzone według takiej, bądź co bądź umiarkowanej (jakkolwiek ciągle pierońsko dalekiej od pedalstwa i pitolenia), receptury z łatwością lokują się na dłużej między uszami. I to mi się bardzo podoba, bo Włosi, w przeciwieństwie do innych, naprawdę nie robią niczego niezwykłego, a jednak moc oddziaływania ich materiału jest należyta. Ot, normalny, odpowiednio nienawistny (na co zresztą wskazuje nazwa) death’owy wygrzew – krótki, zwięzły i na temat. Choć to wszystko jest strasznie oklepane, to nudą nie powiewa ani przez chwilę, a takie urozmaicenia jak fajny instrumental (bo tak raczej należ traktować 'Stillbirth') tylko pogłębiają pozytywne wrażenie. Raczej nie ma w tym przypadku, bo za muzykami Hateful stoi kilka lat doświadczeń, chociaż "Epilogue Of Masquerade" to dopiero druga pozycja w ich oficjalnym dorobku. Nie mam właściwie żadnych wątpliwości, że ich kolejne albumy będą jeszcze lepsze, a jednocześnie jestem całkowicie przekonany że, szanse na przebicie się do świadomości większego grona odbiorców mają mizerne. Grają fajnie, ale doceniona przeze mnie normalność nie dla każdego będzie atutem.
ocena: 7/10
demo
oficjalny profil Facebook: www.facebook.com/hatefuldeathmetal
płyta którą muszę sobie bez kitu kupić.
OdpowiedzUsuńmutant