Pierwsza płyta Niemców została zauważona jedynie w podziemiu, drugą — opisywaną właśnie Moribund — mimo iż jest materiałem dużo bardziej udanym, spotkałby zapewne ten sam los, gdyby nie stojący za nią koncept. Teksty na tym albumie to zapiski/poezje/przemyślenia osób skazanych na karę śmierci – tych, na których wyroki już wykonano, jak i tych, którzy tej wielkiej chwili wciąż wyczekiwali. Trzeba przyznać, że pomysł niemiecki kwartet miał oryginalny i na pewno ciekawszy od kolejnych krwawych historyjek o zombiakach – w końcu stoi za tym jakaś głębsza myśl, być może nawet skłaniająca do zastanowienia. Tylko jedno ale – co z tymi maniakami death metalu, zapewne będącymi w większości, którzy o idei liryków nie słyszeli, do wkładki nie zaglądali, a płytę kupili ze względu na fajną okładkę, albo dlatego, że po prostu była tania? Zostaje im tylko muzyka, która do najbardziej odkrywczych na świecie nie należy, choć bez wątpienia jest bardzo solidna. Warstwie instrumentalnej czy brzmieniu trudno coś zarzucić, bo płyta zalatuje profesjonalizmem i gładko wpisuje się w kanony gatunku – to taka oparta na notorycznych blastach jazda na maksa z mocnym (i czytelnym!) growlem i okazjonalnymi melodyjnymi riffami. Odrobinę pikanterii dodają intra, w których damski głos spokojnie tłumaczy przebieg egzekucji czy działanie zastrzyku śmierci. Moribund słucha się nawet przyjemnie, nie nudzi, nie męczy, nie zamula, ale później też niewiele z niej zostaje w głowie — bo i poszczególne kawałki zbytnio się od siebie nie różnią — co najwyżej refleksja, że… słucha się jej nawet przyjemnie. Czy to mało? Może, ale przy każdym odpaleniu krążka przekonujemy się, że było warto dać Anasarca szansę, choćby na te 32 minuty.
ocena: 7/10
demo
oficjalna strona: www.anasarca.de
inne płyty tego wykonawcy:
0 comments:
Prześlij komentarz