Jeśli miałbym wskazać Rosyjską kapelę, która nagrywa muzykę tak dobrą, że niejednokrotnie bijącą uznane, legendarne, Zachodnie marki, to wskazałbym na Aspid. Nie na Hieronymusa, choć „Artificial Emotions” trafił mnie z siłą wodospadu z reklamy Corega Tabs. To właśnie ta, szerzej (a nawet węziej) nieznana kapelka, nagrała krążek, który, jak równy między równymi, umieszczam na półce obok płyt Atheist, jedynego, sensownego Cynica, Sadist, Death, Nocturnus, wybranych Pestilence, Coronera, Watchtower i kilku, raczej mniej niż więcej, innych kapel. Nagrany w 1992 roku Extravasation to kwintesencja technicznego death/thrashu: czysta, nieskażona zbędnymi wpływami moc, agresja, wirtuozeria i kompozytorski geniusz. Ostatnio sporo się rozpisuję o technicznych kapelach, wyliczam ich zalety, chwalę warsztat muzyków i umiejętności kompozytorskie, jeśli jednak stanąłbym przed koniecznością zabrania ze sobą na bezludną, acz dobrze nagłośnioną i kulinarnie wyposażoną, wyspę dzieł jednej z tych kapel, to nie wiem, czy nie zdecydowałbym się na Extravasation. Jest w słowiańskich zespołach* coś, czego nie odnalazłem w tych wszystkich Zachodnich zespołach*, coś co przyciąga niczym katastrofa live w tv, coś, co dodaje kolejnego wymiaru muzyce – autentyczność i szczerość nieznana ludziom walczącym o lepsze kontrakty, chcącym dobrze wypaść przed swoimi „najwierniejszymi” fanami i innym, siedzącym po uszy w relacji sprzedawca-klient. Urzekło mnie to już za pierwszym razem, trzyma do dziś i nie sądzę, by miało się kiedykolwiek zmienić. Nie znaczy to, że Aspid nagrali najlepszy krążek w dziejach metalu, ale znaczy to, że dodali — do już i tak zajebistej muzyki — dość rzadki pierwiastek prawdziwości i pewności, że nagrali to, co naprawdę chcieli nagrać. Uwierzcie – robi to różnicę. Jak już wspomniałem, sama muzyka urywa jaja, łeb i wyrywa włosy sąsiadom ich własnymi rękoma, słychać na niej wpływy wyżej wymienionych okraszone Rosyjską buńczucznością, szybkością do rękoczynów i — ogólnie rzecz ujmując — chęcią zajebania komukolwiek tylko zdarzy się nawinąć pod rękę. Ot, taka ta rosyjska gościnność. Aspid zweryfikuje wasze pojęcie agresywnego grania, także dzięki – co uważam za jedną z największych zalet Extravasation – tekstom śpiewanym po rosyjsku. Może to tylko moje zdanie, ale jeśli miałbym wybrać najbardziej złowieszczy i bezlitosny język, to wybrałbym właśnie rosyjski. Mógłbym jeszcze pisać i pisać o Aspid, rozpływać się nad riffami, mlaskać przy kolejnych zwrotach, wychwalać sekcję, ale chyba nie ma sensu. Równie bezsensowna jest próba wybrania najlepszych utworów, wskazania ulubionych solówek, wymienienia najjaśniejszych z jasnych momentów. Extravasation bowiem, mimo iż nie jest najlepszym krążkiem w dziejach metalu, do ideału daleko mu nie brakuje.
*jest to, oczywiście, pewne uogólnienie
ocena: 10/10
deaf
podobne płyty:
- WATCHTOWER – Control And Resistance
recenzja fajna, ale płyta nazywa się Krwotok, nie używajmy zachodnich nazw do słowiańskich płyt. Ja wiem, tak sie nazywa wznowienie tej płyty, ale jednak. Płyta była nieznana w latach '90, teraz, w dobie internetu każdy fan Metalu ją zna. Ja osobiście usłyszałem ją w 2009 w ramach rekomendacji na Rate Your Music, już wtedy była wychwalana pod niebiosa. I słusznie. Jeśli mówimy o kacapskim Thrash / Death, to mówimy o Front, Kruegerze, Krematorze, Korozji Metala, Guillotine, Phantasm, Xoлocтoй Выcтpeл(użyłem ctrl c i ctrl v), pośród wielu innych. Co ciekawe, jest coś, co łączy słowiańskie kapele i południowo amerykańskie, poza biedą. Ta autentyczność i uwielbienie do Metalu, wręcz styl życia, który wyrażany jest w tym, że się chce być lepszym od swoich idoli, ewentualnie po prostu "bardziej". Bardziej ostrzejszym, bardziej technicznym, bardziej to tamto. Znakomita recenzja
OdpowiedzUsuń