Pierwszy krążek Mekongów z nowym wokalistą zapożyczonym z amerykańskiej formacji Siren – Dougiem Lee. Wspominam o tym nie bez powodu, bo na tym dwudziestokilkuletnim krążku zespół osiągnął swoje maksimum kadrowe, a sam Dances of Death to, moim skromnym zdaniem, szczytowe osiągnięcie Niemców. Co prawda nie miałem jeszcze okazji zapoznać się z ubiegłorocznym „Intersections”, ale przeglądając zaprzyjaźnione (a także niezaprzyjaźnione) obejścia widzę, że ataku na szczyt raczej nie przeprowadzono. Mimo swojej wrodzonej niewiary w słowa innych, skłonny jestem uwierzyć w taki stan rzeczy – nie mam bowiem (niestety) ani złudzeń, że stać chłopaków na coś równie wielkiego (choć „Wanderer On The Edge Of Time” bezsprzecznie pokazał klasę), ani wątpliwości co do faktu, że „kiedyś to było lepiej, wnusiu” (vide ostatnie dziecko Wolf Spider pt. „Feniks”, ale o tym następną razą). A było tak: wraz ze zmianą wokalisty i pojawieniem się Douga, zespół zboczył w nieco bardziej melodyjne klimaty. Swoistą szorstkość i pogmatwanie zajęły struktury bardziej user-friendly, ale także bardziej post-thrashowe (w dobrym tego terminu rozumieniu). W związku z tym, muzyka nabrała w wielu utworach bardzo repetywnego i transowego charakteru, a jeśli dodać do tego wysokie, śpiewano-skandowane wokale, wyjdzie miks dość niespotykany – jakże jednak zajebisty. Miks zakrzywiający czasoprzestrzeń; przekonać możecie się sami, gdy, ni stąd ni zowąd, słyszycie pierwszy na płycie kawałek, ponownie. Muzyka ewoluowała w stronę większej przebojowości, nie tracąc nic ze swojego charakteru ani złożoności. Wszystko rozbija się o nieco inne rozmieszczenie akcentów, nowego wokalistę, który przemycił kilka charakterystycznych dla siebie patentów i większy udział melodii w dziele zniszczenia receptorów. Tym bardziej, że melodie te do słodkich nie należą i fanów poweru nie ucieszą. O warsztacie nie ma co pisać, bo że światowej klasy rozumie się samo przez się i, choćby, z poprzednich recenzji. Jest więc tak samo jak na „The Principle of Doubt” tylko lepiej. I tym sposobem mamy drugą „dychę” pod rząd.
ocena: 10/10
deaf
oficjalna strona: www.mekongdelta.eu
inne płyty tego wykonawcy:
podobne płyty:
- CORONER – R.I.P.
- WOLF SPIDER – Drifting In The Sullen Sea
0 comments:
Prześlij komentarz