Uhuhu, jacy oni gniewni, buntowniczy i amerykańscy… Systemie drżyj, bo oto Infalling rusza do boju w nastrojach takich, że uhuhu i jejku jejuśku. Przygrywa im do tego, znaczy sami se przygrywają metal core potraktowany po linii najmniejszego oporu – niewyszukany, nudny, płaski i denerwujący. Trzon tej muzyki to proste, rytmiczne i pewnie w zamyśle bardzo ciężkie smyranie palcem po strunach na równie prostym i niezajmującym podkładzie sekcji. Towarzyszy im maksymalnie typowy i zmanierowany krzyczany wokal. Żeby to ubarwili choćby jakimiś melodyjkami… A tak gitarniaka pochwalić można jedynie za nieliczne, ale za to udane partie solowe. Cała reszta nie nadaje się w zasadzie do niczego. Chociaż… Widziałem kiedyś teledysk Slipknot i tam gromada zmutowanych amerykańskich nastolatków podskakiwała i miotała się przy podobnie nieciekawym hałasie, więc wnioskuję, że przy Infalling też by sobie poskakali. O ile oczywiście spodnie z krokiem na wysokości kolan by im na to pozwoliły. No i jakoś by się wcześniej do Infalling dokopali, bo emisji w emtiwi za życia nie doczekają.
ocena: -
demo
0 comments:
Prześlij komentarz