Ma ktoś ochotę na klasyczny grindowy wygrzew? Taaaak? W takim razie ja proponuję imponujący debiut Terrorizer. Na trzydzieści sześć minut tej bezsprzecznie zajebistej płytki składa się 16 mocnych kawałków, z których każdy następny jest osobnym tworem, a nie wariacją na temat poprzedniego. Stosunkowo różnorodne riffy ułatwiają wychwycenie swoich (przyszłych) ulubionych numerów. Ja wskazałbym szczególnie na kilka: „Human Prey”, „Resurrection”, „Need To Live”, „Injustice”, „Infestation”, „Dead Shall Rise”, „World Downfall”… Sporo? Tak, bo i jest z czego wybierać, zwłaszcza, że nikt tu amatorki nie odpierdala. No właśnie – skład. W momencie premiery było to kilku kumpli, teraz to już super-gwiazdy o kultowym statusie. Fakt jednak faktem, że wspólnie nagrali kawał soczystego łomotu. Muzyka jest szybka, ze sporą ilością punkowej furii i takiegoż feelingu, przy tym zagrana bardzo precyzyjnie. Jest tu wszystko: częste wybuchy blastowania Sandovala (które później stało się kanonem w gatunku), czytelne i agresywne wokale oraz gęste riffowanie – po prostu mieszanka wybuchowa, którą rozpoznaje się po kilku sekundach, i do której wraca się nie raz. Brzmienie jest żywe i zadziwiająco czytelne (zgadnijcie, gdzie nagrywali…), choć dziś pewnie na nikim nie zrobi wrażenia. Wrażenie natomiast robi produkowany przez chłopaków hałas, bo pomimo upływu lat ciągle prezentuje się znakomicie. Na koniec zabawna ciekawostka – norwescy wojownicy o czystość muzyczną (część z nich także o czystość „pozamuzyczną”) wykorzystali na swym wydawnictwie skradzione z wkładki zdjęcie Scotta Burnsa (takie małe i niewinne) jako ikony trendu i pozerstwa… Jeśli się dobrze orientuję, to Scott Burns trzyma się nieźle… inni, prawdziwsi i oświeceni, nie mieli tyle szczęścia.
ocena: 9/10
demo
oficjalny profil Facebook: www.facebook.com/terrorizerofficial
podobne płyty:
- MORBID ANGEL – Altars Of Madness
- MORBID ANGEL – Blessed Are The Sick
- NAPALM DEATH – Harmony Corruption
0 comments:
Prześlij komentarz