Czasami bywa tak, że artyści muzyczni biorący udział w jakichś projektach muzycznych, wpadają na pomysł zrobienia czegoś nowego. Może to przybrać formę bądź to solowego albumu, bądź całkiem nowego projektu. W przypadku Gordian Knot mamy do czynienia z tym drugim. Osobą odpowiedzialną za koncept i mastermindem całej formacji jest jedyny i niepowtarzalny Sean Malone. Znany ongiś, za czasów Focusa, jako Shawn Malone. Ale, ale — powiecie — przecież to nie do końca tak. I będziecie mieli rację. Otóż Gordian Knot to coś na kształt sformalizowanej kontynuacji solowego projektu Seana. Zmieniła się etykieta, zmienili, po części, muzycy, lecz nadal jest to ten sam, dobry, kompleksowy mariaż progresywnego rocka z jazzem, przyprawiony bogatą instrumentacją i technicznym mistrzostwem. Może bardziej strawny dla słuchacza. No i wciąż jest to projekt stricte instrumentalny. Widać, że Seanowi nie brakuje pomysłów twórczych i że wciąż rozwija swoje muzyczne koncepcje. A muzyka jest tu doprawdy urozmaicona. Jeśli kojarzycie, a powinniście, „Textures” to już, mniej więcej, macie obraz muzyki znajdującej się na debiucie Gordian Knot. Przy czym to tylko połowa prawdy. Całości obrazu dopełniają spokojne, muzyczne wojaże po wielobarwnych krainach dźwięku. Gdzieniegdzie da się usłyszeć dalekowschodnie melodie rodem z Indii, gdzie indziej – pobrzmiewające echa Afryki. Utwory są dobrze przemyślane, mają ciekawą i zróżnicowaną strukturę. Każdy z nich ma swojego bohatera — instrument wiodący — który wybija się ponad pozostałe i kreśli niesamowite wizje. Raz będzie to elektryk w rękach Jarzombka, innym razem touch guitar pod palcami Gunna, a jeszcze innym – chapman stick by Myung. Nie zabrakło, oczywiście, Malone’a, który też dorzuca swoje trzy grosze. Którykolwiek z, zaangażowanych w projekt, muzyków by nie stawał na miejscu solisty, zawsze będzie to doznanie niemal ekstatyczne. Ale wystarczy spojrzeć na skład by zrozumieć, że tu nie mogło być żadnych przypadków. Wymienionych powyżej muzyków uzupełniają jeszcze Reinert i Snelwar. Powiedzcie, gdzie jeszcze można znaleźć takie nagromadzenie muzycznego geniuszu i talentu. I ten geniusz doskonale przekłada się na muzykę z Gordian Knota. Nie dla każdego, jednak, będzie to muzyka do przełknięcia. Zapewne wielu stwierdzi, że takie pobrzdękiwania to jakaś kakofonia, bezład czy irytujący szum. Ale ci właśnie będą się mylić jak cholera. Ta muzyka wymaga skupienia i zaangażowania. I jeśli ktoś zdecyduje się poświęcić należny jej czas, odkryje nieopisane bogactwo i wielką mnogość muzycznych idei, które są tu zawarte.
ocena: 8,5/10
deaf
inne płyty tego wykonawcy:
podobne płyty:
- LEVI/WERSTLER – Avalanche of Worms
0 comments:
Prześlij komentarz