Undefinable jest drugim pełnym albumem i już czwartym materiałem w dorobku warszawskiej grupy Carnal. Zespół zadebiutował 9 lat temu bardzo fajnym MCD zatytułowanym „A Time Has Come”. Przez ten czas ich talenty oraz podejście do pisania muzyki niewątpliwie uległy małej ewolucji, co wyraźnie słychać na Undefinable. A co słychać? Odpowiedź w cale nie jest taka prosta. W wielu różnych portalach pojawia się mniej lub więcej informacji na temat muzyki Carnal i co ciekawe informacje te są często skrajnie różne. Jedne przedstawiają Carnal jako doom metal, inne jako melodyjny death metal a spotkałem nawet takie, które mówiły o technicznych death metalowcach z Warszawy! Jak widać naprawdę duża rozbieżność opinii, jednak żadna z nich nie jest do końca prawdziwa. I to chyba dobre dla zespołu, ponieważ nie jest łatwo wrzucić ich muzykę do szuflady z naklejką death metal, doom metal czy „inny metal”. Moim zdaniem dzisiejszy Carnal to progresywny i melodyjny death/doom na bardzo wysokim poziomie Jestem naprawdę pod dużym wrażeniem tego, co nagrali na tej płycie, bo: a) kawałki są rozbudowane, sporo w nich zmian tempa oraz zmian grania – potrafią płynnie przejść z ciężkiego do łagodniejszego i czasem wręcz „błogiego” grania; b) wszystkie utwory mają kapitalną linię melodyczną, a kilka również wyraziste refreny, które na koncertach na bank oderwą ludzi od podłogi; c) cały album trzyma przyzwoity poziom techniczny idealnie współgrający z melodią i strukturą utworów; d) muzyka jest bardzo emocjonalna, przy czym dominuje odrobinę dekadencki klimat; e) wokale – naprawdę kapitalna robota i tu duże brawa dla Roberta. Radzi sobie świetnie i z brutalnymi, jak i zwykłymi wokalami. Jestem pewien, że trudno będzie pomylić jego grwol z growlem innego wokalisty, i że to właśnie ten growl stanie się rozpoznawalnym znakiem firmowy Carnal. A co do czystych wokali, to słychać, że jego idolem jest Vincent z Anathemy. Zresztą Anathema jest także inspiracją dla całego zespołu, co jest szczególnie widoczne (a raczej słyszalne) w kawałkach „My Salvation” i „In Expectation Of…”, kojarzących się z czwartym albumem Angoli pt. „Eternity”. Mam nadzieję, że zespół wypłynie na szerokie wody i — jak to mówią Amerykanie — hit the jackpot. Na opakowaniu tego albumu śmiało można nabić duży stempel Made In Poland i wysyłać na export, ponieważ jest czym się chwalić, takich zespołów jest u nas niewiele! Gorąco zachęcam wszystkich do zapoznania się z Undefinable jak i pozostałą twórczością Carnal, bo warto!
ocena: 9/10
corpse
oficjalny profil Facebook: www.facebook.com/Carnal
0 comments:
Prześlij komentarz